Problem nakreślił radny Krzysztof Kacprzycki wrzucając do sieci zdjęcie końcowego przystanku tramwajowego przy ul. 11 Listopada.
Przystanek, na który składają się dwa wysokie progi i wąski pas peronu, staje się barierą architektoniczną dla osób niepełnosprawnych, czy matek z dziećmi w wózkach, które będą chciały skorzystać z tramwaju. Na peron można dostać się z jednej jego strony i tylko z tej strony z niego zjechać. To również nie jest łatwe ze względu na stojące tam słupy. O nich wspominają również motorniczy, którzy informują, że drzwi tramwaju otwierają się dokładnie naprzeciwko słupów, pasażerowie wysiadając muszą więc być bardzo ostrożni, by nie wpaść na przeszkodę.
Co na to ratuszowi urzędnicy?
- Peron przy krańcówce przy ul. 11 Listopada jak najbardziej jest przystosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Jego szerokość spełnia wszelkie normy wymagane przepisami. Bez kłopotów niepełnosprawni (albo matki z dziećmi w wózkach) będą mogli dostać się na peron. Wjazd jest od strony Coctail Baru. Takie rozwiązanie byliśmy zmuszeni zastosować z kilku względów. Po pierwsze - proszę pamiętać, że obecna lokalizacja przystanku nie jest tą pierwotną. Krańcówka miała być na pl. Jedności Słowiańskiej, jednak ze względu na decyzje konserwatora byliśmy zmuszeni do jego przeniesienia w obecne miejsce. Po drugie - gdyby peron nie został wybudowany w obecnym kształcie, pasażerowie musieliby wsiadać z poziomu chodnika. To byłoby, mimo niskiej podłogi tramwaju, uciążliwe. I po trzecie - trzeba zwrócić uwagę na poziomy okolicznych budynków oraz spadów jezdni, chodników, warunków technicznych odprowadzania deszczówki. Z tego względu nie było możliwości innego skonstruowania peronu w tym miejscu - mówi Patryk Pulikowski z Wydziału Komunikacji olsztyńskiego Urzędu Miasta.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz