Dziś jest: 23.11.2024
Imieniny: Adelii, Felicyty
Data dodania: 2004-10-22 00:00
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 13:45

magda_515167

W ciucholandzie

O nałogowych klientkach, Klossie i markowych ciuchach rozmawiamy z Anetą Kostrzewą, kierowniczką największego ciucholandu w Olsztynie. - Jak pani reaguje, kiedy ktoś nazywa sklep szmateksem

reklama
O nałogowych klientkach, Klossie i markowych ciuchach rozmawiamy z Anetą Kostrzewą, kierowniczką największego ciucholandu w Olsztynie. - Jak pani reaguje, kiedy ktoś nazywa sklep szmateksem albo lumpeksem? - Właściwie prawie nikt już tak nie mówi. A jeśli to się zdarzy, zupełnie mnie to nie denerwuje. Z ulicy tak naprawdę nie widać, że to szmateks. Wygląda jak normalny sklep. Wszystko jest tutaj poukładane asortymentem i kolorami. - Kto najczęściej robi u was zakupy? - Wszyscy. Praktycznie cały przekrój społeczny. Od ludzi biednych do bogatych. Od dzieci do osób starszych. Powiem, że chyba nawet bogatych klientów jest więcej. - Naprawdę? - Tak. Te osoby przychodzą do nas w poszukiwaniu markowych ciuchów, które są i dużo trwalsze, i lepsze gatunkowo niż te w normalnych sklepach. Poza tym u nas można znaleźć niepowtarzalne i oryginalne ubrania. A przecież każdy chce się jakoś wyróżniać na tle innych. Mało kto chce nosić na sobie rzeczy, które ma połowa Olsztyna. - A jacyś znani olsztynianie robią u was zakupy? - Polityków nie kojarzę, ale często goszczą tu aktorzy z Teatru Jaracza. Kilka razy kupował u nas ten pan, który grał Klossa. Ale i tak najsympatyczniejsze są stałe klientki, które mówią, że zakupy tutaj to nałóg. Dzień bez wizyty w sklepie uważają za stracony. Chociaż codziennie sobie powtarzają, że to już ostatni raz. - Skąd sprowadzacie ubrania? - W większości z Europy Zachodniej. - Pierzecie je? - Jeśli są mocno brudne, to tak. Zwykle jednak nie ma takie potrzeby. Za to wszystkie są dezynfekowane. - To ile ubrań ma pani w sklepie? - Oj, to mnie pan zaskoczył. Na dwóch piętrach na pewno jest kilkanaście ton. Z tym, że my nie sprzedajemy na kilogramy. Każda, nawet najmniejsza rzecz jest wyceniana. - Ile pieniędzy trzeba wydać, żeby się ubrać od stóp do głowy? - To zależy, bo już za 10 zł można się ubrać. Najtańsze rzeczy mamy po 2 zł. Ale są i tacy, którzy na kompletny strój wydają nawet 100 zł. Jacek Niedźwiecki

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl