W kwietniu 2020 roku kładka nad torami kolejowymi linii 220 w Morągu została zamknięta. Decyzję o wyłączeniu jej z użytku podjął inspektor nadzoru budowlanego. Obiekt był w tragicznym stanie technicznym oraz zagrażał życiu i zdrowiu poruszającym się nim przechodniom. Niedługo przed zamknięciem, na peron, znajdujący się pod kładką spadł duży, metalowy element...
- Gdyby wówczas na pociąg czekał jakiś podróżny, stalowy kawałek kładki mógłby go nawet zabić – powiedział w rozmowie z nami Piotr Jankowski, specjalista ds. inwestycji i zamówień publicznych z Urzędu Miasta w Morągu.
Remont kładki planowany był już 5 lat temu. Wówczas koszty przebudowy miało pokryć w 50 proc. miasto oraz w 50 proc. PKP SA – czyli właściciel obiektu. Jak okazało się w 2019 roku, PKP SA „zmieniło zdanie” oraz utrzymywało, że nie jest właścicielem kładki. Odpowiedzialność przerzucono na PKP PLK.
- W grudniu 2018 roku byliśmy już dogadani. Miasto miało zapłacić połowę (ale nie więcej niż 500 tys. zł) za remont, natomiast PKP SA resztę. Nagle w styczniu 2020 roku PKP SA powiedziało, że nie są właścicielem kładki. W dokumentach, które dostarczali nam od 2015 roku było natomiast wyraźnie napisane, że są. Nagle zmienili zdanie i powiedzieli, że to nie jest ich kładka... - opowiedział nam Jankowski.
Odpowiedzialnością za kładkę PKP SA obarczyło PKP PLK. Miasto Morąg skontaktowało się zatem ze spółką, jednak ci oświadczyli, że obiekt nie jest w ich posiadaniu. Jednocześnie PKP SA wyrzuciło miastu, że to ono zajmowało się kładką od lat, odśnieżając ją czy wykonując drobne prace remontowe.
- To prawda, że dbaliśmy o kładkę. Wymieniliśmy tam oświetlenie, deski, ale była to tylko i wyłącznie dobra wola burmistrza. Nie mieliśmy obowiązku tego robić, bo kładka nie należy do miasta. Jestem przekonany, że nie jest to także własność PKP PLK... - skomentował specjalista ds. inwestycji i zamówień publicznych z Urzędu Miasta w Morągu.
Tymczasem żadna ze spółek nadal nie przyznała się do bycia właścicielem rozpadającego się obiektu. Kładka została zamknięta, co znacznie utrudniło funkcjonowanie mieszkańcom miasta.
- Ta kładka jest niezbędna. Nie tylko dla naszych mieszkańców, ale i dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego, na czym powinno szczególnie zależeć właśnie PKP. Obecnie do najbliższego przejścia kolejowego podróżni mają 600 m w jedną i drugą stronę, więc... przechodzą przez tory. To bardzo niebezpieczne, ale nie da się wszystkich przypilnować – dodał Jankowski.
Sprawa kładki „niczyjej” weszła na drogę sądową. Stronami w sporze są PKP SA oraz PKP PLK. Niepozrozumienie, związane z własnością kładki, może być wynikiem rozłamu PKP na mniejsze spółki w 2009 r., w wyniku którego, most nad torami w Morągu miałby zostać pominięty podczas podziałów.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz