Mało kto pewnie pamięta pożar sądu, który miał miejsce 25 stycznia 1976 roku. Nad dachem budynku unosił się czarny dym. Pierwsze jednostki straży pożarnej przyjechały po kilkudziesięciu minutach. Strażacy przez kilka godzin dzielnie walczyli z potężnym żywiołem. Udało im się ugasić ogień, jednak sąd przeszedł przebudowę i nigdy już nie powrócił do dawnego wyglądu. Prawdopodobną przyczyną pożaru było zaprószenie ognia na poddaszu.
Podobne zdarzenie miało miejsce w 2004 roku. Wtedy zapalił się kościół pw. Chrystusa Odkupiciela Człowieka przy ul. Wyszyńskiego. Dym zauważył przejeżdżający patrol policji. Pożar został spowodowany przez rozgrzaną rurę, która wystawała z dachu. Od niej zapaliły się drewniane deski poszycia.
– Gasiliśmy pożar od środka i z zewnątrz z wozów strażackich. Po kilkunastu godzinach w końcu się udało. Dostaliśmy podziękowania od arcybiskupa Edmunda Piszcza – mówi Sławomir Filipowicz, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP.
Czy sytuacja może się powtórzyć? Ks. kan. Marcin Sawicki, rzecznik archidiecezji warmińskiej, uspokaja. Mówi, że wszystkie obiekty sakralne na terenie naszego miasta są bezpieczne.
– Kościoły mają założone systemy przeciwpożarowe oraz ważne gaśnice. Budynki sakralne obowiązują te same przepisy, co w przypadku innych obiektów budowlanych, do których trzeba się dostosować – dodaje ksiądz Sawicki.
Jak się dowiedzieliśmy, strażacy z Komedy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie co roku prowadzą ćwiczenia z zakresu rozpoznania obiektów, czyli m.in. możliwości rozmieszczenia sprzętu i samochodów czy podejmowania działań i decyzji w akcji symulowanej. Ma to na celu z jednej strony rozpoznanie terenu, a z drugiej zbieranie doświadczenia, co w prawdziwej akcji może okazać się niezwykle ważne.
– Są to bardzo istotne kwestie z punktu widzenia działań ratowniczych – wyjaśnia Filipowicz.
Obecnie, aby zminimalizować ryzyko wybuchu pożaru, budynki instytucji publicznych muszą mieć zamontowane instalacje przeciwpożarowe. Składają się na nie m.in. stałe urządzenia gaśnicze czy system sygnalizacji pożarowej, który można połączyć z siecią straży pożarnej.
– Jest to najlepsze rozwiązanie, bo alarm informuje nas o możliwym zagrożeniu, przez co skraca się czas dojazdu na miejsce akcji. Takie systemy instalowane są w obiektach użyteczności publicznej, w sumie jest ich ok. 60 na terenie miasta – dodaje Filipowicz.
Jednym z takich miejsc jest szpital miejski przy ul. Niepodległości. Sprawna ewakuacja pacjentów i personelu z pomieszczeń lub z budynku szpitala w razie pożaru wymaga odpowiednich warunków. Dlatego też dostosowano obiekt do wymagań techniczno-budowlanych i ppoż. Przypomnijmy, że jest to wiekowy obiekt, do którego konstrukcji użyto materiałów łatwopalnych, m.in. drewnianą więźbę dachową, dlatego też istnieje duże ryzyko rozprzestrzeniania się ognia w przypadku pożaru.
– Bezpieczeństwo przeciwpożarowe szpitala jest stale monitorowane: na przykład w marcu br. na oddziałach sprawdzano stan techniczny czujek dymowych, dokonano niezbędnych wymian tych urządzeń. Instalacja elektryczna i alarmowa są sprawdzane okresowo zgodnie z przepisami i normą. Komenda Miejska PSP jest połączona przewodowo z instalacją alarmową przeciwpożarową szpitala. W przypadku zagrożenia pożarem, wozy bojowe PSP przybywają na teren szpitala w ciągu kilku minut – informuje Krzysztof Kłokocki, specjalista ds. obronnych w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Olsztynie.
W szpitalu zatrudniony jest specjalista ds. przeciwpożarowych, który sprawuje nadzór nad bezpieczeństwem obiektu, m.in. kontroluje stan techniczny środków gaśniczych, sprawdza drożność dróg ewakuacyjnych i wyjść ewakuacyjnych, zwraca uwagę na właściwe przechowywanie i oznaczenie kluczy do drzwi ewakuacyjnych. Systematycznie sprawdza stan zabezpieczenia wszystkich pomieszczeń i oddziałów szpitalnych odnośnie przepisów i norm ppoż. W dodatku szpital we współpracy z Komendą Miejską PSP, Wydziałem Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta przeprowadza regularne ćwiczenia przeciwpożarowe. W przypadku prawdziwej katastrofy, ważną rolę odgrywają lekarze dyżurni na oddziałach oraz pielęgniarki.
– Ponoszą oni główny ciężar odpowiedzialności za bezpieczeństwo pacjentów, ponieważ dokładnie znają warunki lokalowe i organizacyjne na oddziale. Lekarz dyżurny na Izbie Przyjęć Ogólnej ma obowiązek rozeznać się w sytuacji i zawiadomić dyrektora szpitala, lekarzy i pielęgniarki z zagrożonych oddziałów oraz służby ratunkowe: telefonicznie powiadamia straż pożarną, Centrum Zarządzania Kryzysowego, przekazuje informację o wielkości pożaru, wymienia potencjalne zagrożenia. W tym czasie dyrektor szpitala, na podstawie otrzymanych informacji podejmuje decyzję o całkowitej lub częściowej ewakuacji budynku szpitala lub wymienionych oddziałów. Personel podejmuje akcję ewakuacyjną – wyprowadza pacjentów przed budynek szpitala – wyjaśnia Krzysztof Kłokocki. W przypadku, gdyby pożar zagroził całemu obiektowi, pacjenci zostaną ewakuowani do zapasowych miejsc ewakuacji, np. innych szpitali.
Powyższa sytuacja kryzysowa wiąże się ze wspólnymi działaniami służb miejskich. Policjanci na miejscu pożaru muszą m.in. zabezpieczyć miejsce zdarzenia i wyznaczyć strefę bezpieczną, gdzie mogą przebywać ewakuowane osoby, czy udrożnić drogi dojazdowe.
– Po ugaszeniu pożaru, policjanci na miejscu prowadzą czynności procesowe: wykonują oględziny miejsca zdarzenia, dokumentację fotograficzną, rozpytują świadków zdarzenia, kierują zabezpieczony materiał do biegłego z zakresu pożarnictwa – mówi Krzysztof Wasyńczuk, rzecznik prasowy KWP Olsztyn.
Po przybyciu jednostek Państwowej Straży Pożarnej, jej dowódca przejmuje kierowanie akcją gaśniczą i ratunkową. Każda ewakuowana osoba jest obowiązana podporządkować się jego poleceniom.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz