Wysoki poziom czy reklama na pokaz?
Zespół Szkół Ekonomicznych im. Mikołaja Kopernika w Olsztynie, to placówka ciesząca się co roku jedną z najbardziej obleganych rekrutacji. Wydawać by się mogło, iż powód stanowi wysoki poziom nauczania oraz atmosfera, panująca w szkole – dobra renoma.
Niestety, od dłuższego czasu w przestrzeni publicznej pojawiają się głosy, iż poprzez działania dyrektora, Stefana Procyka, który pełni tę rolę od 2000 r., placówka jest źle zarządzana, a pracownicy czują się niesprawiedliwie traktowani, co finalnie wpływa na osłabienie pozycji ZSE [Zespół Szkoł Ekonomicznych spada w rankingach. Rodzic: System średniowieczny"].
Nieprzyjazna atmosfera
Do redakcji naszego portalu dotarła informacja, iż sytuacja w szkole jest na tyle zła, iż nauczyciele rozważają pożegnanie się z pełnionymi stanowiskami.
- Ostatnio jest straszna atmosfera, bo pan dyrektor postanowił zemścić się na swojej kontrkandydatce, z którą mierzył się w wyborach półtora roku temu. Zdjął ją ze stanowiska, pod pretekstem powołania zastępcy od 2024/25, chociaż jak pytaliśmy go, czy będzie ona wicedyrektorem, migał się od odpowiedzi, ale w arkuszu zapewnił jej wicedyrektorską zniżkę. Inni dyrektorzy zatrudniają swoich konkurentów, jako wice, by skorzystać z ich mądrości. U nas liczy się tylko utrzymanie stołka pana Procyka i następców – czytamy w nadesłanym do redakcji mailu [Dyrektor kontra pracownicy. Konflikt w olsztyńskiej szkole].
Jeden z nauczycieli, autor powyższej wypowiedzi, stwierdził, iż Procyk nie potrafi współpracować z ludźmi, a także ma braki w nowinkach technologicznych, a wybranie go na kolejną kadencję, mimo iż ma już ponad 70 lat, jest katastrofalnym posunięciem, na które nie reaguje kuratorium oraz wydział edukacji.
Podniesione koszty studniówki i utrudnianie awansu?
Kolejnymi z przedstawionych zarzutów są kwestie związane ze studniówką, na którą, według nadawcy wiadomości, Stefan Procyk zakazał zapraszania nauczycieli, którzy zakończyli w poprzednim roku swoją przygodę z ZSE, a także zdecydował o podniesieniu kosztów imprezy.
- Wydało się, bo maturzystka zapytała przypadkowo byłą nauczycielkę o powód nieobecności. Okazało się wówczas, że zaproszenia wielu osób utknęły w sekretariacie. Pan dyrektor kazał wtedy, z dnia na dzień, podnieść cenę studniówki – wskazał pracownik.
To nie koniec przedstawionych uwag, co do sprawowania władzy przez Stefana Procyka. Wśród zarzutów pojawiło się także utrudnianie awansu pracownikom, narażanie ich na stres, krzyki, a także nieodpowiednie gospodarowanie budżetem szkoły.
- W szkole mało kto już wytrzymuje. Myślę, że w ciągu roku, dwóch, będą musieli odejść wszyscy nauczyciele, którzy liczyli na zmianę dyrektora – podsumował informator.
„Do kogo się zwrócić, żeby pomóc moim dzieciom”
Z kolei w drugim z nadesłanych maili, pochodzącym od mamy dwojga uczniów „ekonomika”, czytamy, iż w szkole panuje ogromny chaos informacyjny. Jednym z przykładów jest zorganizowanie w tym samym terminie matur pisemnych oraz ustnych. Dodatkowo, kobieta wspomniała o odchodzeniu z pracy najlepszych nauczycieli oraz niskiej zdawalności z poszczególnych przedmiotów.
- Nie powinno tak być, że ktoś się chwali rankingiem, a na lekcjach jest totalne nicnierobienie. Na lekcjach nauczyciel gra w gry komputerowe, a dzieci uczą się same od siebie. Nie zdaje pół klasy. Dyrektor obiecał Erasmusa, jak przemawiał na pierwszej wywiadówce. Tylko hotelarze pojechali, wcześniej nikt. Młodsze dziecko nie słuchało starszego, też tam poszło. Teraz dowiedziałam się, że najlepsze nauczycielka, taka z powołania, z pomysłami, zamierza odejść. Już nie wiem, do kogo się zwrócić, żeby pomóc moim dzieciom. Jak pytam wychowawcy, to rozkłada ręce – tłumaczyła.
„Kategorycznie zaprzeczam”
Po otrzymaniu niepokojących wiadomości, skontaktowaliśmy się zarówno z dyrektorem placówki, jak i przedstawicielami urzędu miasta. Stefan Procyk podczas rozmowy z naszym portalem kategorycznie zaprzeczył przytoczonym kwestiom, twierdząc, iż jest to ponowna próba „osłabienia pozycji szkoły”.
- To jest niewiarygodne. Arkusz został dostarczony bez zmian, taką mamy organizację pracy. Jeśli chodzi o informowanie mediów o tych sprawach, to odbieram to jako próbę wywierania presji na zewnątrz. Co do odejścia nauczycieli z pracy, każdy ma wybór. Z kolei, biorąc pod uwagę kwestię studniówki, zaprzeczam kategorycznie. Za organizację odpowiedzialna jest rada rodziców i uczniowie. Wiedziałem, że moja troska mogłaby zostać źle odebrana, więc w tym nie uczestniczyłem i nie miałem żadnego związku z przedstawionymi zarzutami. To jest kolejna próba obniżenia prestiżu szkoły. Niestety nieudana. Realizujemy wiele projektów, mamy świetne wyniki, a zainteresowanie naszą szkołą podczas rekrutacji, jest co roku ogromne – tłumaczył Procyk.
Jak przebiegł konkurs?
W przypadku informacji uzyskanych ze strony urzędu miasta, dowiedzieliśmy się, w jaki sposób przebiega proces objęcia dyrektorskiego stanowiska. ZSE ogłosiło konkurs w 2023 r. W komisji, która odpowiedzialna była za podjęcie decyzji, zasiadło po czterech przedstawicieli organu prowadzącego i sprawującego nadzór, po dwóch przedstawicieli rady pedagogicznej i rady rodziców oraz po jednym przedstawicielu organizacji związkowych, reprezentatywnych w rozumieniu ustawy o Radzie Dialogu Społecznego. Warto wspomnieć, iż kandydatowi nie można odmówić powierzenia stanowiska dyrektora.
Co ciekawe, w wiadomości, otrzymanej od jednego z nauczycieli, pojawiła się informacja, iż w sprawę zaangażowało się Kuratorium Oświaty. Tę kwestię również skonsultowaliśmy z rzecznikiem prasowym urzędu miasta, Patrykiem Pulikowskim, który zaprzeczył wskazanym doniesieniom.
- Nic nam nie wiadomo, aby wobec dyrektora Stefana Procyka toczyło się jakieś postępowanie, w które zaangażowane jest Kuratorium Oświaty – poinformował Pulikowski.
Komentarze (92)
Dodaj swój komentarz