Dokument wystosowany przez prezydenta ustala wyższe mnożniki dla kwoty bazowej dotyczące wynagrodzenia osób pełniące najwyższe stanowiska w państwie. Kwota bazowa dla tych stanowisk (zawarta w ustawie budżetowej) wynosi 1789,42 zł.
Rozporządzenie prezydenta zakłada, że kwota wynagrodzenia dla premiera, marszałka Sejmu i marszałka Senatu będzie ustalana przy zastosowaniu mnożnika kwoty bazowej 8,68 w odniesieniu do wynagrodzenia zasadniczego oraz 2,8 – w stosunku do dodatku funkcyjnego. Osoby na tych stanowiskach będą zarabiać 20542 zł.
Mniejsze mnożniki zastosowano w przypadku wicemarszałków Sejmu i Senatu, wicepremierów oraz prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Kwota bazowa w tych przypadkach ma wynieść 7,98 (wynagrodzenie zasadnicze) oraz 2,24 (dodatek). To da niemal 18288 zł.
Ale to nie wszystko. W rozporządzeniu jest także wzmianka o podwyżce dla szefa Kancelarii Prezydenta, ministrów, Rzecznika Praw Obywatelskich, szefów Kancelarii Sejmu i Senatu, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, prezesa IPN-u, wiceprezesów NIK. Oni będą mogli liczyć na mnożniki 7,84 oraz 2,10.
* * *
* * *
Zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Sejmu czy Senatu otrzymają mnożniki na poziomie 7,46 oraz 2. Z kolei sekretarze stanu, podsekretarze stanu oraz kierownik Krajowego Biura Wyborczego dostaną pensje według mnożników 7,04 i 1,92.
Wynagrodzenia posłów i senatorów oparte są na wynagrodzeniach podsekretarzy stanu (ale bez dodatków funkcyjnych, chyba że są szefami komisji), dlatego też wzrosną im płace z ponad 8 tys. zł brutto do ponad 12 tys. zł brutto. Wzrosną także diety do 2505 zł.
To nie wszystkie podwyżki wynagrodzeń. Większe pensje otrzymają także m.in. Rzecznik Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Rzecznik Praw Dziecka, prezes Polskiej Akademii Nauk, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Główny Inspektor Pracy, zastępca Prokuratora Generalnego czy wojewodowie (dla tych ostatnich mnożniki to 6,16 i 1,68).
Rozporządzenie ma kontrasygnatę premiera i zaczęło obowiązywać od 1 sierpnia.
– Każda ekipa bała się tego tematu dotknąć, rzeczywiście zawsze będzie krzyk kiedy, że politykom się nie należy, ale prawda jest taka, że wszyscy doskonale wiedzą, że ktoś te funkcje publiczne wykonywać musi i że to jest związane z wielką odpowiedzialnością – powiedział prezydent Andrzej Duda.
I rzeczywiście, o podwyżkach dla siebie wspominali politycy różnych partii, całkiem niedawno prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Z emeryturą, którą pobiera, jego zarobki będą na poziomie blisko 30 tys. zł.
W marcu 2018 roku ówczesna premier Beata Szydło powiedziała, że podwyżki ministrom się należały.
– Ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody za ciężką i uczciwą pracę. I te pieniądze się im po prostu należały – powiedziała premier z mównicy sejmowej, co stało się później przyczynkiem do odsunięcia jej od władzy.
Powszechnie wiadomo, że posłom jest niezwykle trudno wyżyć z „niewielkiej” pensji, o czym swojego czasu wspomniał parlamentarzysta z SLD Marcin Kulasek.
– Proponuję spróbować się utrzymać w Warszawie za 6,5 tys. zł na rękę i dietę 2,5 tys. zł – powiedział w rozmowie z dziennikarzem Interii Kulasek, później prostując te słowa.
W 2015 roku na jaw wyszły taśmy, w których nagrano m.in. Elżbietę Bieńkowską, ówczesną wicepremier w rządzie Donalda Tuska, która w rozmowie z Pawłem Wojtunikiem, ówczesnym szefem CBA, zwierzyła się z rozmów ze swoją koleżanką.
– Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi – powiedziała Bieńkowska.
Artykuł stworzony przy współpracy z: Dezynfeusz.
Artykuł stworzony przy współpracy z: wszip.poznan.pl.
Artykuł stworzony przy współpracy z: SKD
Komentarze (24)
Dodaj swój komentarz