Zdaniem PSL środki z RFIL otrzymały wyłącznie gminy w których kierownictwo sprawują członkowie PiS. Pozostałe zostały tych środków pozbawione bez możliwości odwołania się. Marszałek naszego województwa Gustaw Marek Brzezin stwierdził m.in., że "jako województwo otrzymaliśmy najmniej środków z tego rozdzielnika rządowego". Samorząd województwa warmińsko-mazurskiego złożył 45 projektów na kwotę około 1 miliarda zł, a dofinansowanie uzyskały tylko 4 z nich na ogólną kwotę 5 mln złotych. Posłanka Urszula Pasławska nie przebierała w słowach. — To, z czym mamy tutaj do czynienia, to jest po prostu prywata na środkach publicznych. Na pieniądzach publicznych, które pochodzą z podatków. Nie ma możliwości, żeby wydatkować środki bez kryteriów, bez zasad, bez trybu odwoławczego. Zachowano tylko jedno kryterium: polityczne. Posłanka poinformowała o złożeniu w NIK wniosku o kompleksową kontrolę procedury rozdziału środków za - jak to określiła - „dawanie środków finansowych w zamian za przynależność“ (pisaliśmy o tym tutaj: PSL protestuje przeciwko rządowej polityce dofinansowania gmin).
— Wydaje się, że nie wszyscy spośród polityków naszego województwa zrozumieli informację nt. podzialu środków z RFIL, dlatego chcemy jeszcze raz przedstawić te kwestie — rozpoczął konferencję wojewoda Artur Chojecki. — Stąd obecność tutaj prezesa Jerzego Szmita, który reprezentuje zaplecze polityczne rządu w regionie oraz Grzegorza Kieruzalskiego, szefa klubu PiS w Sejmiku Województwa Warmińsko Mazurskiego. Wojewoda zdecydowanie polemizował z tezami przedstawionymi podczas konferencji prasowej PSL 14 grudnia, przypominając, że: — Łącznie z pierwszą kwotą przeznaczoną dla naszego województwa, w formie bezzwrotnych dotacji trafiło już i trafi [do beneficjentów] blisko 360 mln zł. Jak stwierdził, już dzisiaj kwota 223 mln zł "trafiła do wszystkich samorządów naszego województwa". — Kwoty były różne, w zależności od liczby mieszkańców, od wielkości samorządu. Bardzo ważnym elementem, który decydował, jaka to będzie kwota - a wynikała ona ze współczynnika, który został w tym celu opracowany - były to kwoty od 500 tysięcy do 20 milionów. Tyle otrzymał na przykład samorząd Olsztyna w I turze konkursu, co przeczy tezie, jakoby duże miasta nie otrzymały środków z RFIL.
W II turze, tak bezlitośnie skrytykowanej przez PSL, która miała formę konkursu, do rozdysponowania w skali kraju była kwota 6 miliardów zł. Ostatecznie rozdzielono pomiędzy gminy 4,35 miliarda. Złożone przez gminy wnioski przekraczały tę kwotę wielokrotnie. — W naszym województwie wpłynęło 580 wniosków ze niemal wszystkich samorządów na kwotę ponad 3 miliardów zł — poinformował Chojecki. — Z tego samorząd województwa aplikował na kwotę ponad 1 miliarda zł. Oczekiwanie, że one wszystkie zostaną spełnione, było w mojej ocenie nieco wygórowane.
W kwestii podniesionego przez PSL zarzutu braku jasnych kryteriów podziału środków z RFIL wojewoda stwierdził, iż: — Były kryteria bardzo jasno określone. Takie, jak: kompleksowość planowanych inwestycji; ograniczenie emisyjności ingerencji w środowisko; uwzględnienie zasad zrównoważonego rozwoju; pomoc osobom niepełnosprawnym; liczba osób, które skorzystają z danej inwestycji; wpływ inwestycji na zapobieganie klęskom żywiołowym i koszt w stosunku do planowanych dochodów samorządu. I te kryteria brała pod uwagę komisja oceniając wnioski. A.Chojecki podkreślił także, iż — W ramach zrównoważonego rozwoju nasz rząd stara się równoważyć środki pomiędzy wielkie ośrodki a te mniejsze, które bez wsparcia rządowego w ciągu minionych kadencji nie były w stanie często żadnych inwestycji zrealizować. Wskazywanie, że środki były dzielone w sposób „polityczny" jest głęboko niesprawiedliwe, jest nadużyciem.
— W I transzy pieniądze trafiły do wszystkich samorządów. W II transzy do blisko połowy z nich, łącznie 64-ch. Proszę mi wskazać te tak zwane „pisowskie samorządy" — wezwał wojewoda ponownie określając takie stwierdzenie jako „niesprawiedliwe nadużycie". — Wsparcie było dedykowane samorządom, które w swoich projektach uwzględniają te właśnie kryteria, które były wymienione w ogłoszeniu o konkursie i które były jasno przedstawiane samorządom naszego województwa — podsumował wojewoda. W jego ocenie —„dzięki tym środkom uda się zrealizować wiele ważnych inwestycji także w tych mniejszych ośrodkach". Ale „te duże także nie mogą narzekać, bo otrzymały większe środki w I transzy" i mają je już na swoich kontach, gdzie trafiły latem.
Wojewoda odniósł się także do zarzutu podniesionego podczas konferencji PSL, że pominięto przy rozdziale środków niektóre ośrodki, jak np. miasto Elbląg, które „stanęło na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem". Podkreślił „znakomitą w spółpracę z samorządami, zwłaszcza powiatowymi". — Mamy świadomość tego, że jesteśmy współodpowiedzialni za to, żeby sytuacja zdrowotna naszego województwa była na przyzwoitym poziomie — stwierdził m.in. — Jestem bardzo wdzięczny także samorządowi Elbląga za tę wspołpracę. Jego zdaniem środki finansowe są kierowane do wszystkich szpitali w województwie, które walczą z pandemią. — Oprócz 12 mln żywej gotówki trzeba także wymienić sprzęt medyczny również o wartości wielu milionów złotych — stwierdził. — W tym ponad 2 miliony maseczek, 88 tysięcy fartuchów, 1,8 mln rękawic. A.Chojecki wskazał, że „te ogromne ilości sprzętu trafiają do wszystkich ośrodków medycznych na bieżąco". Z tego Szpital Powiatowy w Ostródzie, koordynujący walkę z pandemią w województwie otrzymał wsparcie w postaci doposażenia i sprzętu na kwotę 4,4 mln zł, a Szpital Miejski w Elblągu na kwotę 3,5 mln zł.
— Te 360 mln zł mają służyć poprawie sytuacji samorządów, ale także lokalnych przedsiębiorców — dodał A.Chojecki. Zdecydowanie zaprzeczył także, jakoby mniejsze ośrodki były faworyzowane kosztem większych — a takie zarzuty wobec polityki wewnętrznej PiS pojawiają się od pewnego czasu w przestrzeni publicznej.
Prezes Jerzy Szmit stwierdził, iż „z niedowierzaniem słuchał tego, co mówili: marszałek województwa i prezydent Grzymowicz". Wspomniał o kilku polskich miastach, m.in. Kielcach, Rzeszowie i Tarnowie, które mają niższe dochody na mieszkańca, niż Olsztyn. — Co oznacza, że Olsztyn jest w czołówce bogatych miast, jeśli chodzi o dochody na mieszkańca — zauważył. Jego zdaniem Piotr Grzymowicz nie potrafi tego wykorzystać i „właściwie zarządzać tym ogromnym majątkiem, który jest w stolicy województwa". Wymienił także nowe inwestycje, jak na przykład obwodnicę Olsztyna, przy czym: — Niestety, tereny, które zostały otworzone inwestycyjnie dzięki obwodnicy są nadal zupełnie niewykorzystane. A tamtejsza infrastruktura niszczeje. Podobnie skorzystał Olsztyn na modernizacji kolei i do Warszawy jedziemy teraz tylko 2 godziny 15 minut. Pięć lat temu blisko trzy godziny. To jest ogromny zasób, który został w Olsztyn zainwestowany.
Jerzy Szmit
Szmit wskazał także na decyzję ministra Mariusza Błaszczaka o przeniesieniu sztabu XVI Dywizji Zmechanizowanej. — To jest około tysiąca osób, które tutaj w Olsztynie będą żyły, mieszkały, pracowały. A to oznacza wpływy podatkowe do budżetu. Oraz oczywiście wzrost prestiżu miasta oraz jego bezpieczeństwa. Zauważył też, iż „miasto się wyludnia". — W ostatnich trzech latach w Olsztynie ubyło ludności, około dwóch tysięcy osób, co też oznacza, że nie ma tu warunków do życia, do funkcjonowania, do działania. Prezes Szmit wskazał, że w mieście ubywa przedsiębiorców, a z drugiej strony: — Prezydent Grzymowicz wydaje lekką ręką setki milionów złotych na absolutnie zbyteczne inwestycje, takie jak budowa spalarni. Miała kosztować 800 mln zł, a teraz koszty wzrosną dwukrotnie, a nawet jeszcze więcej. Oczywiście, że jest wsparcie z różnych źródeł, natomiast większość tych kosztów spadnie na mieszkańców Olsztyna — zauważył. Jak stwierdził: — pan prezydent Grzymowicz zmusza wiele gmin do tego, aby funkcjonowały w związku, który zajmuje się utylizacją odpadów i niestety te koszty będą przerzucone na mieszkańców. A ten problem można było przecież inaczej rozwiązać — podsumował prezes Szmit, nie wskazując jednak, jaką drogę rozwiązania nabrzmiałego problemu utylizacji odpadów chciałby zaproponować. Wskazał także na „zmarnowanie 6 mln zł w związku z kupowaniem prądu dla miasta od pośrednika, który zbankrutował i te pieniądze nie zostały odzyskane".
Prezes Szmit określił jako „pomieszanie" sytuację, w której: — z jednej strony są lekką ręką wydawane miliony złotych, a z drugiej nie ma na budowę żłobka. 20 mln zł przyznane w lipcu samorządowi Olsztyna zostały wykorzystane na budowę drugiej linii tramwajowej, natomiast pan prezydent Grzymowicz napisał wniosek o pieniądze na budowę żłobka, bo nie ma na to pieniędzy. Przypomniał, że „żlobki i przedszkola to są zadania własne samorządów" i domaganie się do rządu, aby budował w mieście przedszkola jest nieporozumieniem w sytuacji, kiedy dochody miasta pozwalają, aby „nie tylko żłobki, ale również inne placówki oświatowe funkcjonowały". — W Olsztynie jest 200 placówek oświatowych, które kosztują 300 mln zł i też ciekawe, czy pan prezydent Grzymowicz, który zawsze się żali, że za dużo go oświata kosztuje, cokolwiek zrobi, żeby zracjonalizować te wydatki. Być może rzeczywiście tam są duże rezerwy.
Podsumowując swoje wystąpienie Jerzy Szmit stwierdził: — Prawo i Sprawiedliwość obiecywało pięć lat temu politykę zrównoważonego rozwoju (...) i tę politykę realizujemy. Wspieramy mniejsze miejscowości, nie zapominamy o takich miastach, jak Olsztyn i to będziemy dalej czynić. I wszelkie zarzuty i oczekiwania, że będziemy spełniać każde życzenie takich, czy innych samorządowców. Prosiłbym, żeby na to nie liczyć. Na zakończenie chciałbym, żeby działacze PSL i pan prezydent Grzymowicz wskazali po czyjej stronie jest który samorząd. Ja tego nie wiem i nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale może pan marszałek to wie, może pan prezydent Grzymowicz to wie, to chciałbym, żeby taką listę opublikował, kto za kim jest i kogo należałoby bardziej wspierać.
Grzegorz Kierozalski
Radny Sejmiku Wojewodztwa Warmińsko-Maurskiego i dyrektor olsztyńskiego oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Grzegorz Kierozalski określił tezy konferencji prasowej PSL sprzed dwóch dni mianem „projekcji" czyli, jak stwierdził: — Posądzanie rządu o działanie takie, jak się działało samemu. Jego ośrodek udziela każdego roku wsparcia gminom na poziomie 20 milionów. — I trudno nam ustalić, które gminy są „nasze" a które „nie nasze" bo w 90 procentach gmin wójtowie są wybierani niepartyjnie i w większości są one w związku z tym „niepartyjne". Jeden wójt i jedna pani burmistrz ma metkę PiS-u a udzielamy pomocy większości gmin, które na tę pomoc zasługują. Nikt z opozycji nie próbowal nawet konsultować tej propozycji, którą przesłano rządowi. Nawet wydrukowanie dla naszych potrzeb uchwalonego przez Sejmik budżetu województwa jest zbyt dużym wysiłkiem dla urzędników marszałka.
Kierozalski określił swoją formację jako „opozycję nietotalną" — W większości uchwał wspieramy dobre rozwiązania — zauważył. Natomiast władza w sejmiku jest, jego zdaniem, „totalna, jeśli chodzi o współpracę ze stroną Prawa i Sprawiedliwości. — Jesteśmy odcinani od wszelkiej informacji, niekonsultowani. Przyjmujemy to. Natomiast trudno byłoby nam, nawet gdybyśmy chcieli, wesprzeć samorząd województwa w tym, czy innym działaniu. Nie mam takiej informacji. Nikt nas o to nie prosi — podsumował radny. Na zakończenie zwrócił uwagę, że „od blisko 25 lat zarządza regionem ta sama koalicja". Przez ten czas — Parametry nasze w stosunku do średniej krajowej stale spadają. Jeżeli chodzi o dochód, produkt krajowy jesteśmy w coraz gorszej pozycji. Wynika to z takiego inwestowania, które pan marszałek określił – ale to się chyba bardziej odnosi do nich – „pod publiczkę". To są inwestycje, które nie powodują żadnych skutków prorozwojowych, dają za to jakąś rozrywkę i poklask przedwyborczy. Przypomnę termy, które trzeba podgrzewać i dokładać straszne pieniądze czy też lotnisko, które bezspornie jest naszą dumą, ale kosztuje dodatkowo ponad 30 mln rocznie. I będzie kosztowało przez lata do momentu, kiedy samorząd się go pozbędzie najprawdopodobniej, bo nie udźwignie tego ciężaru. Toczy się to w sytuacji stałego zadłużania województwa i złego wykorzystywania środków europejskich. Te pieniądze przechodzą na ścieżki rowerowe, na Green Velo, które ciężko znaleźć nawet w terenie. To na pewno jest potrzebne. Jednak kiedy buduje się dom, to najpierw tworzymy fundamenty, infrastrukturę prorozwojową. Od 20 lat są to środki zbyt małe, żebyśmy mogli wyrównać dysproporcję do innych regionów kraju czy do innych regionów Europy. Uważam, że sytuacja, w której składa się wniosek na miliard, kiedy w kraju jest sześć miliardów do rozdania, jest grą założoną już od początku na to, żeby potem zrobić konferencję prasową i kompromitować ten wysiłek rządu, który odmienił rzeczywiście polską prowincję. Przez lata gminy wiejskie były zapomniane. Dzisiaj te środki na gminy wiejskie przepływają i wyrównujemy poziomy życia – bo o to tutaj tak naprawdę chodzi.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz