W artykule pt. Afera związana z wyborem rady osiedla Jaroty. Nie dostał się do rady, mimo że miał więcej głosów niż niektórzy nowi radni pisaliśmy, że Marcin Gulczyński, mimo że dostał na tyle dużo głosów, aby wejść do rady, ostatecznie się w niej nie znalazł. Okazało się, że komisja skrutacyjna popełniła błąd, a on sam złożył protest.
14 października w tej sprawie obradował Zespół ds. przeprowadzenia wyborów do rad osiedli. Protest został co prawda odrzucony, jednak przywrócono Gulczyńskiego do rady w miejsce Janusza Fiedorowicza. Co ciekawe, postanowiono rozpisać ponowne wybory do zarządu Samorządowej Rady Osiedla Jaroty.
Zespół stwierdza, iż z mocy prawa nieważne są wybory zarządu Rady Osiedla Jaroty, które odbyły się w dniu 9 października 2019 r. W związku z tym winny odbyć się ponownie wybory zarządu Rady Osiedla Jaroty, które zaplanowane zostały na 29 października (wtorek) 2019 r. o godz. 17.00 w siedzibie Rady Osiedla w budynku SP nr 34 przy ul. Herdera 3 (sala nr 12).
– możemy przeczytać w oświadczeniu.
Co na to sam zainteresowany?
– Cieszę się, że moje argumenty się potwierdziły i odzyskałem stanowisko radnego. Martwi mnie niedorzeczność uzasadnienia. Urzędnicy odsuwają od siebie całą winę, odrzucając protest wyborczy na wątpliwych podstawach. Jednak finalny wynik jest dla mnie pozytywny, więc nie mam zamiaru drzeć szat. Perspektywa powtórzenia wyborów nikomu tak naprawdę się nie uśmiecha. Teraz chcę jak najszybciej zacząć pracować na rzecz mieszkańców Jarot – wyjaśnia w rozmowie z nami Marcin Gulczyński.
Na portalu społecznościowym sprawę skomentował także Bartosz Grucela, który poparł protest Marcina Gulczyńskiego.
Komentarze (11)
Dodaj swój komentarz