Sama kampania prezydencka była prowadzona w nad wyraz łagodnej atmosferze. Politycy PiS odkryli nawet pokłady ogromnej miłości do lewicy. Jak wszystko co dobre i atmosfera dżentelmeńskiej polityki musiała się skończyć. Temat katastrofy pod Smoleńskiem, nie poruszany podczas kampanii prezydenckiej, został odgrzany i stał się elementem spiskowych teorii Jarosława Kaczyńskiego. A kwestia krzyża przed Pałacem Prezydenckim jeszcze bardziej podzieliła polityków i co gorsza - społeczeństwo.
Taka atmosfera najprawdopodobniej towarzyszyć będzie zbliżającym się wyborom samorządowym. Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast i radni zakończą kadencję 12 listopada. Dokładnej daty wyborów samorządowych jeszcze nie znamy. Jak wynika jednak z przepisów Ordynacji Wyborczej przypadną one na jedną z niedziel pomiędzy 14 listopada 2010, a 9 stycznia 2011 r.
Wielu z nas patrząc na to, co dzieje się choćby pod Pałacem Prezydenckim już teraz zarzeka się, że na żadne wybory już nie pójdzie - ''bo po co głosować na kolejnych pieniaczy?''. Takie podejście do polityki, choć wcale nie dziwi, jest błędne.
Pamiętajmy, że wybory samorządowe to nasza mała polityka, często mająca niewiele wspólnego z tym, co dzieje się w parlamencie. Tylko dzięki słusznym wyborom władz samorządowych osiągniemy to czego nam potrzeba na ''własnym podwórku''. Musimy wybrać świadomie ludzi, którzy w naszym imieniu zawalczą o dodatkowy autobus miejski w godzinach szczytu, remont ulic i chodników czy miejsce w przedszkolu dla naszego dziecka.
Nie mieszajmy do tego tej wielkiej-małej polityki, która przyprawia nas o ból głowy. Nie walka o stołek prezydenta stolicy powinna interesować nas najbardziej, a to, kto pokieruje naszym miastem i pomoże mu się rozwijać.
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz