Posłanka nie ukrywa swoich emocji jakie wzbudził w niej artykuł przeczytany w lokalnej gazecie.
Właśnie przeczytałam wywiad z Henrykiem Kamińskim, prezesem WMKB i jego zastępcą Waldemarem Klockiem. Tekst ukazał się w poniedziałkowej "GO". Zajmuje całą stronę redakcyjną, choć nie tylko moim zdaniem zasługuje na podpis "artykuł sponsorowany".
A treść... wcale się nie dziwię, że autor umieścił pod nim tylko słabo widoczne inicjały. Obaj panowie apelują o wyciszenie sprawy kontrowersyjnych inwestycji w Lidzbarku Warmińskim, bo po co cały ten szum o marne 15 mln zł unijnej dotacji. Przedsiębiorcę Andrzeja Dowgiałłę przedstawiają jako męża opatrznościowego, który zechciał budować hotel w Lidzbarku Warmińskim, a żonę marszałka jako fachowca, którego przedsiębiorca "zaprosił do współpracy". Grzmią, że zamieszanie wokół inwestycji może spowodować, że na Warmię i Mazurach nie przyjedzie żaden inwestor, jakby inwestorzy wcześniej walili tu drzwiami i oknami. No i tłumaczą, że pieniędzy na hotel nie przyznawał przecież sam marszałek, tylko "pięcioosobowy zespół". Nie dodają jednak, że ten "zespół" to po prostu zarząd województwa pod przewodnictwem Jacka Protasa, złożony z trzech ludzi PO i dwóch PSL...
Lokalne media żyją głównie z reklam. W "GO" wiele reklam i ogłoszeń zamieszcza Urząd Marszałkowski. Zarząd województwa hojnie dotował z unijnych funduszy nie tylko prasę, ale także lokalnych przedsiębiorców. Kto ma kasę, ten ma media.
Kto płaci haracz, ten ma ochronę. Tylko czy tak powinno być w normalnym państwie?
- Blog Poseł Iwony Arent
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz