W Waszym programie jest akapit o potrzebie likwidacji 15 podatków. Jakie więc podatki chcecie likwidować?
- Szczegóły zna nasz główny guru od ekonomii doktor Sławomir Mentzen. Przede wszystkim podatki należy uprościć. Mamy nadzieję, że to uczynimy, gdy po wyborach będziemy w rządzie mieli cokolwiek do powiedzenia. Oczywiście trzeba będzie i tak rozpocząć od analizy stanu budżetu. Bo to będzie determinowało działania przy realizacji konkretnych punktów naszego programu. Bo obecne władze tak zamaskowały stan budżetu, że trudno się zorientować odnośnie jego stanu.
Co znaczy „uprościć”?
- Politycy, którzy udają, że znają się na wszystkim, nie znają się na niczym. Ja wierzę naszym specjalistom. Szczególnie Sławkowi Mentzenowi. A on twierdzi, że uproszczenie podatków jest możliwe.
Ostatnio widzieliśmy prawdziwe „cuda podatkowe”. Rząd twierdzi, że zmniejszył podatek dochodowy z 17 na 12%. tylko zapomniano dodać, że równolegle podniesiono stawkę ubezpieczenia zdrowotnego do 9%. Czyli podatki realnie wzrosły z 18 na 21%. Czy wy też (jeśli dojdziecie do władzy) nie zaserwujecie podatnikowi podobnych cudów?
- Obecna władza, w kwestii podatków po prostu oszukuje i żeruje na nieznajomości przez społeczeństwo podstaw ekonomii. Tyle, że my nie mamy jakiegoś popularnego medium, które by aktywnie prezentowało nasze argumenty.
Jak jednak (co piszecie w swoich założeniach programowych) zmniejszyć choćby cenę paliw.
- Zmniejszając akcyzę. A jak się to robi to proszę zapytać Obajtka. On jest doskonałym specjalistą tak od zmniejszania jak i podwyższania cen. Na cenę paliwa składa się, poza akcyzą wiele innych danin i podatków, jak choćby opłata paliwowa, vat, opłata emisyjna, a na dodatek uruchomienie nowej stacji wiąże się z milionowymi kosztami, koncesjami i pozwoleniami czyli zwiększa się sztucznie próg wejścia, przez co zmniejsza się konkurencja co również ma negatywny z punktu widzenia konsumenta wpływ na cenę.
Zmniejszenie akcyzy to także mniejsze wpływy do budżetu państwa. Jak macie zamiar to wyrównać?
- Podstawą jest upraszczanie podatków. Nie jest prawdą, że wszystkie zalecenia podatkowe płyną z Brukseli. To częstokroć radosna twórczość naszych prawodawców. Skomplikowanie podatków doprowadza także do zwiększenia kosztów obsługi księgowej w firmach. Ponadto PiS rozdął wiele niepotrzebnych wydatków. Oni są o wiele bardziej na lewo od SLD, jeśli chodzi o wydatki socjalne.
Jakie konkretnie wydatki socjalne chcielibyście zlikwidować lub ograniczyć?
- Trzeba je wszystkie przejrzeć. Trzeba zmienić choćby zasadę wypłacania „500+”. Należy uzależnić wypłacanie tego zasiłku od dochodu. Można też ulokować te płatność w zmniejszeniu podatku. Co do zasady jestem zwolennikiem tego by ludzie żyli z tego co wypracują, a nie z tego ile im da państwo. Nie można przyzwyczajać ludzi do tego, że dostają pieniądze za to, że w ogóle w tym kraju mieszkają.
Przypominam, że zasada odpisywania takich zasiłków od podatku już funkcjonowała za poprzednich rządów
- Może spróbować to robić w inny sposób. Kobieta, która rodzi 3 dzieci zapłaci podatek mniejszy o 75%, a ta która zdecyduje się na 4 dzieci nie zapłaci podatku dochodowego do końca życia. Jednocześnie promujemy rodzicielstwo i aktywizację zawodową kobiet.
Znów jednak pan rozdaje. Skąd sfinansować taki program? Bo przecież podatek nie zapłacony to luka w budżecie
- Przecież to nie tyle obciąża budżet lecz tylko powoduje mniejszy wpływ do kasy państwa. A skąd brać pieniądze na taki gest wobec matek? Wystarczy zreformować 500+. Mniejsze wypłaty na ten cel powinny zrekompensować koszty obniżki podatku dla matek.
A jeśli kobieta nie pracuje i żyje z pensji męża czy też partnera to jak wprowadzić to świadczenie?
- Może należałoby te kwoty wtedy odliczyć od pensji partnera matki? Choć jednocześnie nie jesteśmy fantastami i wiemy, że samodzielnie rządzić nie będziemy. Mamy nadzieję, że będąc w jakiejkolwiek koalicji uda nam się przeforsować chociaż część z naszych pomysłów. Chcielibyśmy miast rozdawnictwa bardziej nastawiać się na uwalnianie gospodarki od nadmiernej regulacji i rezygnować z przerostów świadczeń socjalnych.
Oświatę chcecie reformować bonem wartościowym, którym ma być opłacana ta branża. Obecnie na oświatę w subwencji budżetowej (nie uwzględniającej pieniędzy dopłacanych przez samorządy) jest zaplanowane na ten rok 64 miliardy złotych. Trzeba by więc jakoś te miliardy rozdzielić pomiędzy obywateli. Tyle, że choćby na Litwie mają bon światowy i jakoś rewolucji to tam nie uczyniło. U nas w tych 64 miliardach gros wydatków stanowią obciążenia ustawowe – głównie chodzi tu o nauczycielskie płace. Czy więc należy zwalniać nauczycieli?
- Bon ma zapewnić, że nikt bez edukacji nie zostanie. Gros rodziców pewnie do tego bonu dołoży z własnych środków. Tak by ich dziecko mogło uczyć się w lepszej (zdaniem rodziców) szkole. Lepszej to, niestety oznacza też, droższej. Rolą każdej szkoły powinno być staranie by „konsument usługi edukacyjnej” czyli uczeń, chciał przyjść właśnie do nich i przekazał ich placówce swoje pieniądze.
Potencjalne zwolnienia nauczycieli to będzie decyzja rodziców i los ich bonów oświatowych. Do jakiejś placówki pieniądze bowiem wpłyną, a do innej nie wpłyną. Czyli o wszystkim ma zdecydować rynek. Całość oświaty należy odsunąć od polityki. Tak by to nie kurator czy minister rządzili szkołą, lecz rodzice. By zaś ułatwić ruch kadrowy w oświacie trzeba natychmiast zlikwidować Kartę Nauczyciela, jako wymysł poprzedniego ustroju. Rynek pracy w oświacie jest zepsuty przez fakt, iż nawet złego nauczyciela trudno jest zwolnić. Tak by na jego miejsce przyszedł dobry pedagog. Tego nie da się zrobić bez likwidacji Karty. Tyle, że obecnie każda partia boi się podnosić tę kwestię, bo stawką jest kilkaset tysięcy głosów nauczycieli.
Konrad Sajkowski
fot. archiwum prywatne
Co robić gdy rodzice będą mieli bardzo mądre dzieci, ale nie będą mieli pieniędzy na dopłatę, która pozwolili im wysłać swoją pociechę do „lepszej” (droższej) szkoły?
- To powinien załatwiać system stypendialny.
Czyli jednak jakaś część budżetu oświaty powinna być scentralizowana. Bo przecież bon oświatowy stypendiów nie załatwi
- Jestem fanem nie tyle państwowych lecz prywatnych systemów stypendialnych. Zawsze się znajdzie jakaś grupa, nastawionych prospołecznie lokalnych przedsiębiorców, którzy do takiego systemu dorzucą własne darowizny.
System oświatowy to także (a może przede wszystkim) pewna podstawa programowa. Kto i jak ma ją ustalać jeśli to rodzice w szkołach mają o wszystkim decydować?
- To akurat powinno być ustalone odgórnie. Podstawa programowa powinna być na tyle szeroka, by dać samodzielność szkołom, a przede wszystkim rodzicom. To rodzice (w porozumieniu z nauczycielami) powinni decydować o tym czy dziecko, które do trzeciej klasy posiadło już umiejętność liczenia, może zrezygnować z dalszych lekcji matematyki. Bo nauka niechcianych i nielubianych przedmiotów to strata czasu.
Czy aby na pewno wszyscy rodzice będą w wyborze szkół oraz kierunków kształcenia kierowali się tylko dobrem swoich pociech. Czy nie zachodzi obawa, że dzięki takiemu systemowi dokonamy kolejnego podziału Polaków. Tu linią byłoby wykształcenie, a często jego brak
- Zakładam, że rewolucja technologiczna, internet załatwi wszystko. Jeśli nie uda się to w pełni to trzeba mieć świadomość, że nie zbawimy całego świata. Oprócz tego zakładam, że dobry nauczyciel, z poczuciem misji, potrafi wyłowić w gronie swoich uczniów tych najlepszych. Nawet w zaniedbanych domach. Potrafi potem wpłynąć na tych rodziców, by jednak ich potomek uczył się tego, a nie innego przedmiotu.
W ochronie zdrowia chcecie wprowadzać bon zdrowotny. Jak chcecie to zrobić? Na ochronę zdrowia idzie w tym roku 165 miliardów złotych. To prawie 25% całego budżetu państwa. A i tak większość społeczeństwa uważa, że sytuacja wokół opieki zdrowotnej nie jest dobra
- Powinniśmy dążyć do modelu, który doskonale sprawdza się w Singapurze. Podstawą w tym systemie jest powszechność ubezpieczeń. Oczywiście najgroźniejsze choroby (przed którymi ubezpieczalnie się bronią) powinny być leczone bezpośrednio, za pieniądze państwowe. Obecnie nasza obowiązkowa składka zdrowotna jest wrzucana do państwowej studni bez dna. Pieniądze te są potem przez NFZ w dużej części marnotrawione. W Singapurze składki są odprowadzane do prywatnych ubezpieczalni. To daje możliwość leczenia bez stania w kolejce, bez konieczności zapisów. Przede wszystkim trzeba bowiem cały system odbiurokratyzować. Obecnie służba zdrowia jest niewydajna i przepłacona. Przy przetargach pieniądze są po prostu rozkradane. Przykładem choćby sytuacja z respiratorami. Prywatne przychodnie i szpitale już dzisiaj w Polsce funkcjonują. Wystarczy więc tę tendencję wesprzeć. Polska, sprywatyzowana stomatologia jest chyba najlepszą w całej Unii Europejskiej. Dlaczego więc prywatyzacja innych dziedzin medycyny miałaby się nie sprawdzić?
Obecnie płacona przez Polaków składka zdrowotna to także zwolnienia lekarskie. Czy chciałby pan, aby Polacy nie otrzymywali rekompensaty za okresy niezdolności do pracy?
- To wszystko powinno zależeć od umowy z pracodawcą. Przecież obecnie mamy rynek pracownika i firma chcąca zatrudnić fachowca pewnie chętnie by taki obowiązek opłacania zwolnień wzięła na siebie. Aby tylko fachowiec zechciał się u nich zatrudnić.
Elementem polityki unijnej są dopłaty rolnicze. Konfederacja jest ugrupowaniem liberalnym. Czy więc dopłaty nie kłócą się z waszym liberalizmem?
- Będąc w Unii Europejskiej trzeba się godzić na pewne zasady. Jesteśmy przecież jako Polska uczestnikiem wspólnej polityki rolnej. Chcielibyśmy jednak, by dopłaty były stosowane do produkcji, a nie do obszarów. Głupotą jest bowiem dopłacanie do nieuprawianej, odłogowanej ziemi. To jest ingerencja w rynek rolny i zmniejszanie naszego potencjału produkcyjnego. A zanosi się, że „odłogowanie” w skali kraju wyniesie kilkaset tysięcy hektarów. Te zasady tworzy się jednak na poziomie parlamentu krajowego. Będziemy więc chcieli to w następnej kadencji zmienić.
W roku 2015 wybuchł kryzys imigrancki. Ludzie z Afryki i Azji masowo chcieli wjechać do Unii. Ostatnio kryzys migracyjny wybuchł na naszej granicy z Białorusią. Czy to jest nasz nieuchronny los – być regionem (Europą) o starzejącym się społeczeństwie, wspieranym populacyjnie przez migrację z Afryki czy Azji? A może trzeba tym potencjalnym migrantom dać podstawy do bogacenia się, gdzieś w Afryce, bez konieczności szukania środków do życia w Europie?
- Na granicy z Białorusią powstał mur, który załatwił sprawę. Choć z drugiej strony imigracja z krajów bliskich nam kulturowo jest korzystna dla gospodarki. Poza tym ci ludzie łatwo się adaptują w naszym kraju. Jednocześnie zakładam, że jeśli by znów problem, jaki mieliśmy na granicy z Białorusią, czy też na południu Europy, zaistniał ponownie, to przecież od tego nasze kraje mają straże graniczne, by taki proceder ukrócić. Nie widzę powodu byśmy jakoś specjalnie krajom afrykańskim pomagali, dotowali. To są państwa, które też mają swoje bogactwa. Niech je wykorzystują i się bogacą. My nie musimy tym ludziom płacić, by oni rezygnowali z przyjazdu do Europy.
Czy Polska powinna wystąpić z Unii Europejskiej? Jakie jest w tej sprawie stanowisko waszej partii?
- Unia Europejska była dobrym pomysłem. Obecnie jednak to Unia Europejska powinna się zmienić. Znów powinien to być związek państw narodowych. Żadne pomysły federacyjne czy nawet konfederacyjne nas nie interesują. Podstawą nadal powinien jednak być wolny przepływ ludzi i kapitału. W federacyjnej Unii Europejskiej, pod wodzą Niemiec, zawsze będziemy mieli szklany sufit możliwości rozwojowych. Zawsze wtedy będziemy co najwyżej podwykonawcą elementów, które potem będą w Niemczech składane w całe produkty. Czyli w takim przypadku oni zawsze będą bogatsi od nas. Dwa najsilniejsze gospodarczo kraje Unii czyli Francja i Niemcy będą wszystkim zarządzały.
Gdzie konkretnie widzi pan to zarządzanie nami przez Niemcy czy Francję?
- 90 procent ustaw, głosowanych przez polski sejm to są dokumenty implementowane z prawa unijnego, wcześniej uchwalonego w Brukseli. A tam największe wpływy mają Niemcy i Francja. Ot choćby, gdy padło hasło budowy elektrowni atomowej w Polsce to nagle najbardziej temu przeciwne były Niemcy.
Czy Niemcy nam zabraniały tej budowy czy tylko optowały za nierozwijaniem energetyki atomowej? Czy oprócz tego nie uważa pan, iż to raczej Polacy nie chcieli, jeszcze całkiem niedawno budowy siłowni atomowych.
- Wystarczyła by odpowiednia kampania społeczna i pewnie byśmy ludzi do tego przekonali...
Czy mam z tego rozumieć, że to rząd PiS uległ Niemcom i takiej kampanii nie rozpoczął?
- Bardziej mi chodzi o ogólną atmosferę. O fakt, iż zawsze silniejsza gospodarka będzie chciała mieć obok siebie co najwyżej podwykonawcę, a nie partnera. Nie są nam potrzebne rady i zalecenia z Brukseli, o tym co my mamy robić w swoim kraju. Nie jestem też za tym by decyzje naszych sądów w jakikolwiek sposób mogły być weryfikowane w Strasbourgu czy Luksemburgu.
No więc co zrobić by polski system sądowniczy był niezależny od władzy wykonawczej?
- To będzie wielkie zadanie dla parlamentu w następnej kadencji.
Ale jeśli wejdziecie w koalicję z obecnie rządzącym ugrupowaniem, to chyba na zmiany w tej kwestii się nie zapowiada. A przypominam, że największe autorytety prawne od Waszyngtonu do Brukseli,. Luksemburga, Strasbourga, Wenecji, a nawet Krakowa i Warszawy stwierdziły, że obecna władza łamie niezależność sędziowską.
- Nie mamy obecnie w planie żadnego planu koalicyjnego. Wejdziemy w koalicję z tym kto obieca realizację naszego programu. A jednocześnie nie wiemy jak pogodzić w koalicji rządzącej Tuska i Zandberga. Ja sobie w każdym razie takiej koalicji nie wyobrażam. A oni sobie wyobrażają.
Czyli PiS wam obieca, że wprowadzi bon oświatowy, a wy się zgodzicie na ostateczne pozbawienie systemu sądownictwa niezależności od władzy. Czy o to chodzi?
- Z ostatnich sondaży wynika, że to my będziemy mieli głos decyzyjny. To o nas pewnie będą zabiegały pozostałe obozy. To będzie też okazja do postawienia naszych warunków programowych. Jestem pewien, że akurat PiS zrealizuje wszystkie nasze postulaty programowe, aby tylko utrzymać stołki. A my nic nie musimy. Nie musimy być też u władzy. Bo program jest dla nas najważniejszy.
Komentarze (20)
Dodaj swój komentarz