Przypomnijmy, batalia pomiędzy Olsztyńską Spółdzielnią Mieszkaniową i ratuszem trwa od 2013 roku. Początkowo Olsztyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa zakwestionowała zapis ustawy śmieciowej mówiący o tym, iż to na administratorach nieruchomości spoczywa obowiązek rozliczania się z gminą za wywóz nieczystości. Spółdzielnia nakazała więc mieszkańcom bloków samodzielni rozliczanie do ratusza opłat za wywóz śmieci.
Mieszkańcy bloków należących do OSM od 2013 roku opłacali więc w ratuszu stawki za wywóz śmieci samodzielnie. Przełom w sprawie nastąpił z początkiem 2015 roku, kiedy weszła nowelizacja ustawy śmieciowej, która nie pozostawiała już żadnych złudzeń, że to do administratorów a więc spółdzielni należy obowiązek rozliczania opłat za śmieci. W związku z tym, Olsztyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa od 1 maja 2015 roku musiała przejąć od swoich mieszkańców ten obowiązek, a opłatę za wywóz śmieci doliczyła do kosztów użytkowania lokali.
W związku z brakiem złożenia przez OSM zbiorczych deklaracji, a następnie przegrania sporu z miastem, decyzję w tym zakresie podjął prezydent miasta, obciążając całą spółdzielnię wyższą opłatą za śmieci nieposegregowane. Od 2015 roku spółdzielnia deklarację w imieniu spółdzielców złożyła, jednak kosztami wcześniejszych decyzji systematycznie stara się obciążać swoich lokatorów, obojętnie czy w tym czasie odpady segregowali, czy też nie.
- Każdy spółdzielca oraz osoba opłacająca spółdzielni czynsz za mieszkanie ma prawo żądać wskazania podstawy faktycznej i prawnej jego wymiaru, a także uzasadnienia przez OSM decyzji w zakresie jego wysokości. Tyczy się to również kwestii opłat za śmieci. Spółdzielnia w uzasadnieniu powinna udowodnić, że ustalając opłaty właściwie zadbała o interes tych osób i swoim działaniem nie naraża ich na szkody. OSM takiego uzasadnienia nie przedstawia nawet na wniosek - mówi Paweł Klonowski, prawnik będący stroną procesu.
Jak się okazało spółdzielcy wbrew zapowiedziom Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej o swój interes zadbać samodzielnie nie mogli, a składane przez nich indywidualne deklaracje w zakresie segregacji okazały się nieskuteczne. O ich interes nie zadbała również spółdzielnia, która deklarację w tym zakresie sama złożyła z prawie 2-letnim opóźnieniem. Mieszkańcy, którzy na polecenie OSM samodzielnie przez ten czas wnosili opłaty za śmieci na konto Urzędu Miasta mają teraz prawo domagać się od miasta ich zwrotu, fakt ich wniesienia muszą jednak udowodnić, a wielu z nich do dziś tego nie zrobiło.
- Olsztyńska Spółdzielnia Mieszkaniowa uzasadniając obciążanie lokatorów wyższymi kosztami przywołuje decyzję prezydenta miasta okraszoną własnym jednostronnym komentarzem, jej treści jednak nie ujawnia, kierując w tym zakresie do Urzędu Miasta. Tam udostępnienia decyzji odmawia również prezydent, wskazując, że decyzja może zostać udostępniona wyłącznie stronie postępowania jaką jest OSM - wskazuje Paweł Klonowski. - Mamy więc do czynienia z błędnym kołem, w którego tle w sposób niemożliwy do zweryfikowania wywodzone są obowiązki dla mieszkańców. Takich przypadków są tysiące, przy czym kwoty idą już w miliony.
Całkowita kwota sporu Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej z miastem może sięgać nawet 3 mln złotych. Na kwotę zrzucą się wszyscy spółdzielcy oraz osoby, dla których spółdzielnia ustala czynsz, niezależnie jaką deklarację w tym zakresie złożyły i czy śmieci segregowały. Dla wielu takie postępowanie okaże się krzywdzące, gdyż zapłacą zdecydowanie więcej niż ich znajomi z innych dzielnic.
- Pomimo, że sprawa ma charakter indywidualny jej stroną są faktycznie tysiące spółdzielców i właścicieli mieszkań znajdujących się w analogicznej sytuacji. W ich imieniu będziemy chcieli ustalić czy działania Olsztyńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie mają przypadkiem charakteru nieuprawnionego rekompensowania strat poniesionych w wyniku przegrania sporu z miastem - zapowiada Paweł Klonowski. - W interesie nas wszystkich jest również byśmy w końcu poznali wysokość kosztów dodatkowych jakie ze względu na te całe kilkuletnie zamieszanie spółdzielnia, czyli prędzej czy później wszyscy spółdzielcy, zmuszeni będziemy dodatkowo ponieść z tytułu m.in. kar, odsetek, kosztów postępowania, reprezentacji prawnej i innych - dodaje prezes Instytutu Praw Obywatelskich.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz