Kierowca najpierw przyznał, że przewozi 80 kilogramów świeżego sandacza. W trakcie wydobywania ryb z podłogi i dolnej części bagażnika, mężczyzna przyznał, że ma ich jednak... trochę więcej, bo 100 kilogramów.
Gdy funkcjonariusze wyjęli całą partię towaru i dokładnie zważyli okazało się, że jego deklaracje trzykrotnie minęły się z prawdą, bowiem próbował on przewieźć 314 kilogramów świeżego niepatroszonego sandacza. Wartość rynkowa sandacza to ponad 5,5 tys. złotych. Całą partię ryb przekazano do zniszczenia, zgodnie z literą prawa do kraju można wwieźć jedynie 20 kilogramów patroszonej ryby.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz