Proszę Państwa, nazywam się Beata Ścibakówna i powiem szczerze - na Mazurach byłam dwa razy. Raz, jako dziecko nie do końca świadome ale pamiętam że jadąc z rodzicami na wakacje przez dwa tygodnie lało non stop. Od tamtego czasu zraziłam się troszeczkę do Mazur. I drugi raz, w ubiegłym roku, zaproszona wraz z mężem do posiadłości naszych przyjaciół. Aby dostać się tam leciałam helikopterem i muszę przyznać - Mazury z lotu ptaka są fantastyczne!!!
A jeszcze dodam, że w ubiegłym roku nie było ani pół komara.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz