Data dodania: 2008-06-26 08:20
50 lat Galerii BWA
W czwartek Galeria BWA obchodzi swoje 50. urodziny. Z tej okazji życzymy jej, by zapełniała się ludźmi i żyła nie tylko podczas wernisaży czy jubileuszy, ale każdego dnia.
Biuro Wystaw Artystycznych powołał do życia w 1958 r. Hieronim Skurpski, ówczesny dyrektor Muzeum Warmii i Mazur. Pierwsza galeria mieściła się na olsztyńskim zamku i jej kierownikiem został artysta malarz Julian Dadlez.
W 1973 r. BWA przeniosło się do nowoczesnego budynku przy obecnej al. Piłsudskiego 38, zbudowanego z okazji obchodów urodzin Mikołaja Kopernika. Siedzibę dzieli z Planetarium, a kilka lat temu po sąsiedzku zadomowiła się też biblioteka multimedialna Planeta 11. Wygląd gmachu to wynik ogólnopolskiego konkursu. Autorem projektu jest architekt Ludomir Gosławski, którego asystentem był młody olsztynianin Janusz Miścicki. Wystrój wnętrz projektowali olsztyńscy plastycy, a atrium zdobi płaskorzeźba Stefana Knappa z barwnie emaliowanych płyt metalowych.
To największa galeria w Olsztynie o powierzchni wystawienniczej przekraczającej 600 mkw. Jej głównym celem jest pokazywanie polskiej i zagranicznej sztuki współczesnej. Przez 50 lat w BWA odbyło się wiele ciekawych wystaw, m.in. dzieł artystów żydowskich z początku XX w., malarstwo z kolekcji Wojciecha Fibaka czy prac Jana Lebensteina. Zaś Quadriennale Drzeworytu i Linorytu Polskiego, które jest tu organizowane od 1975 r. zyskało renomę w artystycznym świecie.
Galeria ma też własne zbiory, których część można od czwartku oglądać na jubileuszowej wystawie. Są na niej prace polskich kolorystów z początku XX w. i wiele nowszych dzieł. - Moim ulubionym artystą jest Tadeusz Dominik - zdradza Krystyna Rutkowska, która od 25 lat kieruje BWA. Wśród autorów prezentowanych dzieł są też m.in. Jerzy Duda Gracz, Jan Cybis, Marian Bogusz czy Edward Dwurnik i wielu innych.
W czwartek o 17.00 galeria znów zapełni się tłumem ludzi, którzy przyjdą na wernisaż. Będą kwiaty, życzenia, przemówienia. Później wystawowe sale na powrót staną się puste i ciche. BWA po uroczystym otwarciu prezentacji zasypia bowiem do kolejnego wernisażu. Nie organizuje się tu spotkań z twórcami, nie ma wykładów o sztuce, happeningów czy artystycznych akcji. - Organizujemy zajęcia dla młodzieży, żeby wychować młode pokolenie w miłości do sztuki - broni się Krystyna Rutkowska. - Ostatnio było spotkanie ze Stasysem Eidrigeviciusem i bardzo się podobało.
Jednak informacja o nim nie pojawiła się ani w mediach, ani na stronie internetowej BWA. Przez ostatnich kilka lat na palcach jednej ręki można policzyć imprezy oprócz wernisaży, dostępne dla ogółu olsztynian, które zorganizowała galeria. - Naszym podstawowym obowiązkiem jest upowszechnianie sztuki współczesnej za pomocą wystaw - tłumaczy dyrektor BWA. - A przy tym obawiam się o frekwencję. Olsztyńskie społeczeństwo walczy o byt, a sprawy dla ducha są na dalszym miejscu.
Ludzie, którzy interesują się sztuką współczesną, zarzucają jednak galerii, że bardzo rzadko pojawiają się w niej awangardowe nowoczesne wystawy, za to często można oglądać muzealne prezentacje. - Bo lubi je większość widzów - odpiera zarzut Krystyna Rutkowska. - Jesteśmy instytucją samorządową i bierzemy ciężkie pieniądze z budżetu gminy, więc musimy się liczyć z gustem mieszkańców. Przy sztuce współczesnej jest problem z odbiorcami.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz