Data dodania: 2007-10-12 18:20
A w spotach straszą Niemcami
Od kilku dni w Radiu Olsztyn i TVP 3 można zobaczyć spoty regionalnych komitetów wyborczych. Niektórzy kandydaci na posłów i senatorów zachęcają do głosowania na nich, obiecując obronę przed niemieckimi roszczeniam. Inni chwalą się, jak dużo zrobili dla mieszkańców Warmii i Mazur, choć nie zawsze mają czym.
Moda na Niemca
Temat roszczeń przewija się w spotach kandydatów PiS i LPR. Edward Ośko, kandydat Ligi, opowiada o Niemcach, którzy chcą zabrać ziemię mieszkańcom Warmii i Mazur. Obiecuje, że będzie pomagał wszystkim tym, którzy czują się zagrożeni. - "Będę udzielał porad prawnych" - zapewnia Ośko. Poseł wspomina też, że Niemiec wygrał już jedną z takich spraw o roszczenie. Ośko o tym nie mówi, chociaż pewnie dobrze wie, że nie był to Niemiec, a Mazurka, która nadal ma obywatelstwo polskie. Gdyby o tym wspomniał, obraz strasznego Niemca gdzieś by się rozpłynął. A tak - rodzice chowajcie swoje dzieci, bo przyjdzie zły sąsiad zza Odry i was ograbi! Chyba że wybierzecie Edwarda Ośko. On wam pomoże.
Niemcem straszy też Janusz Mrozek, wicewojewoda warmińsko-mazurski. Atmosferę strachu potęguje szybka muzyka. I nagle. - Skutecznie broniłem was przed niemieckimi roszczeniami - wieści Mrozek.
Na groźny układ
To prawdopodobnie na wypadek, gdyby nie wypalił pomysł ze złym Niemcem. Zawsze gdzieś przecież czai się niewidoczny układ, szara sieć, czerwona pajęczyna, która została już rozpracowana przez najnowsze komputery rządu. - Te wybory zadecydują o losach Polski na lata - mówi w radiowym spocie Jacek Mrozek. I szybko wyjaśnia dlaczego. Ostrzega, że na PiS szykują się ciemne grupy interesów, które chcą wrócić, by zniszczyć jego partię. Wróg czai się za każdym rogiem, a że go nie widać, to tylko świadczy o tym, jak jest silny i przebiegły.
Straszą złą opozycją
W razie potrzeby jest jeszcze zła opozycja. - Wbrew opozycji rząd przyznał zwiększone środki na rozwój Warmii i Mazur - mówi znów Jacek Mrozek. Przemilcza, że propozycja przyznania mniejszych dotacji dla naszego regionu wyszła właśnie od rządu. Później, kiedy zrobiła się z tego straszna awantura, w rządzie interweniowali wszyscy, również ta "zła opozycja". Ten obraz nie pasuje jednak do konwencji.
Chwalą się "szesnastką"
A może zamiast straszyć trzeba wymyślić coś pozytywnego. Problem w tym, że obecny parlament dla Warmii i Mazur zrobił niewiele. Rząd dał chociaż pieniądze na "szesnastkę". A kto je załatwił? I tu pojawia się pole do popisu dla wszystkich. Jeśli wierzyć wyborczym reklamówkom, drogę załatwili Beata Bublewicz, Lidia Staroń (obie PO), Tadeusz Plawgo i Leonard Krasulski (PiS). Każdy mówi, że "szesnastka" jest jego zasługą. Plawgo był przy rządzie, kiedy ten podejmował najważniejszą decyzję dla naszego regionu. A Bublewicz interweniowała u ministrów, by droga powstała. Kto więc załatwił nam te pieniądze na "szesnastkę"? Wyjaśnia to premier Jarosław Kaczyński w spocie Leonarda Krasulskiego. Otóż drogi by nie było, gdyby nie... Krasulski. Czyli nie rząd, nie opozycja, a jeden poseł wyrwał miliony i ofiarował je regionowi.
Minister jak dobry wujek
Aleksander Szczygło odgrzał pomysł Mieczysława Aszkiełowicza (Samoobrona) z 2005 roku. Wtedy posłowi w kampanii pomagała najmłodsza córka, która wołała z plakatów "Dla mnie tata jest numer jeden". Ministrowi Szczygło w spocie radiowym pomaga siostrzeniec. Opowiada o tym, że jego wujek studiował w USA. Później został posłem, pracował u najważniejszego człowieka w państwie - prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Teraz jest ministrem obrony i nigdy - jak twierdzi siostrzeniec - nie zapomina o rodzinnych stronach. No cóż. Szczygło musi popracować przed wyborami nad swoim wizerunkiem po tym, jak zbudował obraz niedostępnego żelaznego ministra.
Zróbmy zły spot
To autorski pomysł na kampanię regionalnych działaczy Platformy. Jest w nim wszystko, czego w reklamówce wyborczej być nie powinno. Jacek Protas, marszałek województwa, przemawiający na tle jeziora w przyciemnianych okularach i jasnym garniturze. Marszałek jawi się raczej jako szef jakiejś niewielkiej firmy aniżeli lider regionalnej PO. Później nie jest lepiej. Kandydaci na posłów i senatorów stoją w cieniu, nie widać dobrze ich twarzy. Brakuje w spocie liderów list. A jeśli już są, mówią cicho, wręcz usypiają widza. Zasnąć jednak nie pozwala Alina Kopiczyńska, burmistrz Nowego Miasta Lubawskiego, która ni stąd, ni zowąd zaczyna krzyczeć niemiłosiernie przed kamerą.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz