Data dodania: 2007-09-03 22:52
Artyści wylądują w tancbudzie
Ratusz mamił wizją miasteczka artystycznego na Wzgórzu Soja. Nie ma jednak na to pieniędzy. Dlatego teraz chce, aby artyści przenieśli się do budynku po klubie Secesja przy ulicy Knosały.
W XIX-wiecznych koszarach między ulicami Dąbrowskiego i Gietkowską miało być artystyczne miasteczko z galeriami, pracowniami, przestrzenią na wielkie wystawy. Swoje miejsce miały tam znaleźć kolekcja dzieł sztuki gromadzona przez warmińsko-mazurską Zachętę, scena plenerowa Teatru Jaracza czy Teatr Lalek. A wokół restauracje i kafejki.
Obiecali "szklane domy"...
O pomyśle zagospodarowania Wzgórza zrobiło się głośno trzy miesiące przez wyborami samorządowymi w 2006 roku. Kandydujący wtedy w wyborach prezydent Czesław Małkowski, zjednał sobie tym pomysłem dużą część środowiska artystycznego Olsztyna.
Ale ratusz nie miał i nie ma pieniędzy na realizację tego planu. Po cichu urzędnicy liczyli na środki unijne na rewitalizację obszarów powojskowych. Ale według wstępnych szacunków ożywienie Wzgórza Soja miało kosztować 120 mln zł, z czego urząd miasta musiałby mieć jako wkład własny około 20 mln zł. - A tych pieniędzy nie ma w miejskim budżecie - potwierdził niedawno Tomasz Głażewski, wiceprezydent Olsztyna. Dziś mówi wprost: - Projekt Wzgórze Soja jest niemożliwy do zrealizowania.
Ale miasto, zanim policzyło swoje możliwości finansowe, obiecało artystom, że ci będą mieli w końcu swoje miejsce w Olsztynie. - Nie rezygnujemy z tego i dziś proponujemy im budynek po dawnej Secesji - mówi Głażewski. - Jest tam dużo miejsca na kilku piętrach. Są sale, które wystarczy tylko odpowiednio zagospodarować.
Wiceprezydent twierdzi, że znajdzie się tu miejsce dla letniej sceny Teatru Jaracza, jak i pomieszczenia, w których będą odbywać się wystawy. - Realizacji tego pomysłu jest realna w przeciwieństwie do Wzgórza Soja - dodaje Głażewski.
... a teraz dają dyskotekę
Budynek przy ul. Knosały od miesiąca jest z powrotem w administracji miasta. Ratusz wymówił umowę najmu dotychczasowym dzierżawcom - Piotrowi Czuryłło i Andrzejowi Starkiewiczowi. Ten pierwszy od 1995 roku prowadził w budynku największą dyskotekę w mieście - Come In. Lokal był znany swego czasu w całej Polsce. Na jego scenie wystąpiło wiele czołowych zespołów. Ale lata prosperity w końcu się skończyły. Come In zaczął tracić na znaczeniu, kiedy na Starym Mieście zaczęły powstawać nowe kluby. W 2005 roku Czuryłło zamknął dyskotekę. Mówił wtedy, że w budynku powstanie restauracja z salami bankietowymi. Do przedsięwzięcia zaprosił Andrzeja Starkiewicza, szefa Star Turistu. Pomysł jednak nie wypalił. Ludzie nie przychodzili do Secesji, a jej właściciele zaczęli zalegać z opłatami dla miasta.
W lipcu tego roku ratusz ostatecznie wyrzucił najemców z lokalu. Teraz chce, by budynek zajęli artyści. - Nie będziemy im niczego narzucać. Czekamy raczej na ich pomysły, jak zagospodarować ten budynek. Niech nam powiedzą - mówi wiceprezydent. - Chcę, aby budynek zamienił się w olsztyńską Fabrykę Trzciny [popularny warszawski kompleks artystyczno-edukacyjny mieszczący się w starej odremontowanej fabryce - przyp. red].
Wiceprezydent twierdzi, że byłoby to naturalne przedłużenie Starego Miasta, a za kilka lat będzie tu bardzo atrakcyjna okolica - w zakolu Łyny ma powstać osiedle mieszkaniowe i park centralny. - Dawna Secesja byłaby uzupełnieniem tego terenu - mówi wiceprezydent.
Co dalej ze Wzgórzem Soja?
Nawet jeśli artyści zgodziliby się przejąć Secesję, nie wyobrażają sobie, by miasto zrezygnowało z pomysłu artystycznego ożywienia Wzgórza Soja. Maciej Kibort ze stowarzyszenia Wolna Grupa Twórcza, które dostało już od miasta budynek na Wzgórzu przy ul. Gietkowskiej, uważa przerobienie budynku po Secesji na miejską salę koncertową za bardzo dobry pomysł. - Dziesiątki wydarzeń kulturalnych omijają Olsztyn, bo nie ma tu odpowiedniej przestrzeni, która pomieściłaby kilkaset osób. Ale takie miejsce jest potrzebne oprócz, a nie zamiast Wzgórza Soja - zastrzega. - Bo nie wyobrażam sobie, by na ul. Knosały miały się przenieść olsztyńska Zachęta ze swoją kolekcją sztuki współczesnej, czy scena offowa teatru Jaracza. Zresztą były już wcześniej próby robienia większych imprez w tym miejscu i okazało się, że kłóci się to z bliskim sąsiedztwem szpitala i centrum miasta.
Zapowiada też, że sam nie zrezygnuje ze Wzgórza Soja. - Mamy już przygotowaną dokumentację na adaptację budynku, jej opracowanie jest warte kilkanaście tysięcy złotych. Jak tylko dostaniemy przyrzeczenie dzierżawy na 25 lat, zaczynamy działać - mówi Kibort.
Póki co ratusz nie ma sprecyzowanych pomysłów, co zrobić ze Wzgórzem. - Musimy znaleźć inwestora, który zagospodaruje ten teren - mówi tylko Głażewski.
Komentarz Magdy Brzezińskiej
Są w Polsce przykłady rewitalizacji koszar i fabryk. Ożywione budynki nie tylko zdobią, ale i przynoszą zysk. To, co w innych miastach było realne, u nas nie ma szans na powodzenie. A przecież artystyczne miasteczko na Wzgórzu Soja mogłoby się stać atrakcją, która przyciągnęłaby ludzi z Polski i z zagranicy. Może w końcu stolica Warmii i Mazur zaczęłaby się pojawiać w ogólnopolskich mediach także przy okazji wydarzeń kulturalnych.
Szkoda, że takie pomysły żyją krótko, i to zwykle w roku wyborczym. A mnie marzą się władze miasta, które patrzą na Olsztyn w dłuższej perspektywie niż jedna kadencja.
Może i dawny Come In to dobre miejsce na dom kultury. Ale Wzgórza Soja nic nie zastąpi.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz