Dziś jest: 24.11.2024
Imieniny: Chryzogona, Emmy, Flory
Data dodania: 2008-06-03 09:18
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 13:26

Aneta

Codzienność w samotniaku

Rodziny mieszkające w samotniaku przy ul. Niepodległości proszą o pomoc. - Żyjemy wśród odchodów i ciągłych libacji alkoholowych, jest tu świerzb i wszawica - skarżą się w ratuszu. Miasto pomoże. Za kilka lat.

reklama
"Samotniaki" - przy ul. Niepodległości i Kołobrzeskiej - powstały w latach PRL-u. Były budowane z myślą o samotnych osobach. Problemy na rynku mieszkaniowym były jednak tak duże, że w małych pomieszczeniach musiały się zmieścić rodziny wielodzietne. Teraz mieszkania dostają tam lokatorzy wskazani przez miasto. W budynku są zarówno tzw. lokale komunalne, jak i socjalne. Te pierwsze to mieszkania wynajmowane przez gminę rodzinom, których często nie stać na własne lokum. O tym, kto dostanie przydział, decyduje społeczna komisja. Mieszkania socjalne to lokale np. dla osób sądownie eksmitowanych z poprzedniego mieszkania za niepłacenie czynszu. Gmina musi im zapewnić dach nad głową, jeśli tak postanowi sąd. I właśnie umieszczenie w budynku przy ul. Niepodległości mieszkańców komunalnych i socjalnych - jak twierdzą ci pierwsi - pod jednym dachem jest powodem licznych kłopotów. - "Socjalni" to często ludzie sprawiający straszne problemy. Przez nich żyjemy tu jak w slumsach, i to w centrum miasta - żali się młoda kobieta, której gmina dała lokal w "samotniaku". - Mieszkałam tam kilka tygodni i zrezygnowałam. Wolę nadal żyć z dzieckiem "kątem" u znajomych lub wynajmować stancję. W "samotniaku" nie ma dnia bez libacji alkoholowej, po korytarzach biegają roznegliżowane kobiety i mężczyźni wszczynający awantury. Pan Krzysztof, mężczyzna w średnim wieku, mówi, że życie jego rodziny i innych "komunalnych" to koszmar. - Kilka lat czekałem na przydział mieszkania. Gdy już je dostałem, byłem szczęśliwy. Teraz jestem zdesperowany - opowiada. - Ja tam mogę jeszcze przeżyć, ale żal mi dzieci. To, co widzą, jest nieprawdopodobne: korytarze zapaskudzone są odchodami i wymiocinami, do rana słychać pijackie śpiewy. Zdesperowane rodziny z "samotniaka" poprosiły miasto o pomoc. W liście do ratusza opisali warunki, w jakich żyją. - Od schodów po zlewy i brodziki można natknąć się na ludzkie odchody. Okolica bloku to śmietnik. Przez okna wyrzucane są śmieci i odpadki, a niejednokrotnie meble i urządzenia gospodarstwa domowego. Nie dociera korespondencja, ponieważ skrzynki pocztowe są dewastowane i otwierane - czytamy w liście. Mieszkańcy obawiają się też chorób zakaźnych, ponieważ już teraz zdarzały się przypadki wszawicy i świerzbu. - To prawda - przyznaje jedna z pracownic opieki społecznej. - Niedawno odwszawialiśmy lokatorów i ich mieszkania. By przeprowadzić tę akcję, musieliśmy prosić o pomoc osoby, które potrafią sobie poradzić z ciągle pijanymi mieszkańcami. - Wydaje się nieprawdopodobne, że w XXI wieku w cywilizowanym świecie ludzie mogą jeszcze tak mieszkać, a w zasadzie, że są zmuszani do takiego zamieszkania - komentuje Bożena Marcinkiewicz, przewodnicząca komisji rodziny rady miasta, do której trafił list z "samotniaka". Radna poprosiła władze miasta, by w "samotniaku" - tak jak proponują zdesperowani mieszkańcy - były wyłącznie lokale komunalne. Tomasz Głażewski, wiceprezydent miasta, zapewnia, że miasto pomoże lokatorom z domu przy ul. Niepodległości. Ale nie w tym, a być może także nie w następnym roku. - By coś zmienić, musimy mieć nowe lokale socjalne. Budujemy je już przy ul. Towarowej - mówi. Ratusz przyznaje jednak, że nawet nowe lokale przy ul. Towarowej nie rozwiążą problemu. Bo kolejka oczekujących jest długa. W pierwszej kolejności mieszkania muszą dostać ci, którzy decyzję o zakwaterowaniu dostali już w 2006 roku. A co roku chętnych na przydział jest kilkaset rodzin. - Jeżeli tylko znajdziemy pieniądze, zabierzemy się za remont "samotniaka" przy ul. Niepodległości i wtedy niewykluczone, że zostawimy w nim wyłącznie lokale komunalne - dodaje Głażewski.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl