Tworzycie graffiti, coś co często uważane jest za nielegalne bazgroły...
- Owszem, co prawda zmienia się to na lepsze i idzie ku normalnemu, ale nadal jesteśmy w tyle za zachodnią kulturą. Nawet jak masz pozwolenie i zapłatę za graffiti to nawet w trakcie tworzenia jesteśmy zaczepiani przez Straż Miejską, którą wezwała jakaś ''uprzejma'' osoba. Zaczepiają nas też sami mieszkańcy miasta, zazwyczaj po to, żeby skrytykować zanim usłyszą co mamy do powiedzenia.
Co wtedy robicie, pokazujecie jakiś dowód umowy z administratorem obiektu, który ''ozdabiacie''?
- Dokładnie, najpierw się tłumaczymy, a jeśli to nie pomaga kontaktujemy się z osobą, która nas wynajęła.
Pomaga?
- Tak, na szczęście każdy logicznie myślący skuma, że nie malujemy sobie w biały dzień nielegalnie...
A zdarza się i nielegalnie?
- Od tego się zaczęło, między innymi dlatego nie chcemy żebyś nas przedstawiała i pokazywała nasze prace, bo potem za każdy ''nielegalny'' malunek na byle budynku, czy to na Zatorzu czy w Śródmieściu my będziemy odpowiadać.
W jaki sposób ludzie, którzy chcą byście ozdobili ich obiekt, do was trafiają?
- To jedynie poczta pantoflowa. Kiedyś w trakcie pracy nad jednym projektem podeszła do nas młoda kobieta, która poprosiła o kontakt do nas. Potem okazało się, że otworzyła przedszkole w jednej z okolicznych gmin i mieliśmy je pomalować. Co prawda to nieco inny typ rysunku, niż ten, który tworzymy, ale projekt jak projekt – poczuliśmy się jak zawodowcy. (śmiech)
Czyli nie można znaleźć Was na jakiejś stronie internetowej?
- Nie, ale przy naszych pracach często zostawiamy numer telefonu dla ewentualnych zainteresowanych. W sieci jest strona gromadząca olsztyńskie prace, są tam umieszczone zdjęcia prac, ale też bez podawania autorów. Zgadnij dlaczego?
Dlaczego Waszym zdaniem wciąż uważa się Was - twórców graffiti za przestępców - wandali?
- Bo wciąż są osoby, które dorabiają nam taką metkę – mówię tu o pseudotwórcach, którzy zwyczajnie bazgrolą po murach i ze sztuką nie ma to nic wspólnego. My tego nie popieramy, ale sami od nielegalu zaczynaliśmy więc...
Czy zdarza się, że pokazujecie swoje prace, promujecie je?
- Jest ciężko. Prawo w naszym kraju jest takie, że nawet zdjęcie w internecie naszego projektu jest dwojako komentowane. Często jesteśmy oskarżani, że zrobiliśmy to nielegalnie. Nawet jeśli prawda jest inna. Nie chce nam się już z tego tłumaczyć.
Myśleliście, żeby jakoś rozwijać swoją pasję, by zarażać tym innych?
- Sami się jeszcze uczymy. Byłoby pewnie fajnie, ale potrzeba na to kasy i...znowu to samo, jak robimy coś na większą skalę, to znowu na większą skalę musimy się tłumaczyć.
Czyli pozostaje Wam tworzenie na wpół w ukryciu? Trochę szkoda talentu...
- Fajnie to ujęłaś na wpół, bo nawet jak legalnie to jakby nielegalnie. Chociaż naszego talentu nie jest szkoda, my dajemy radę. Czekamy na lepsze czasy, może w końcu się coś zmieni (śmiech). Już widać tego oznaki jak choćby zapraszanie takich jak my do tworzenia murali, które sponsoruje miasto, czy ozdabianie olsztyńskiego dworca.
Życzę, żeby te lepsze czasy już nastały, bo wielu olsztynian z pewnością chciałoby zobaczyć co potraficie i jak pracujecie.
- To zapraszamy ciemną nocą (śmiech) - to oczywiśćie żart. Bardzo dziękujemy.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz