Krzysztof Hołowczyc startował z czwartej pozycji. Od początku utrzymywał dobre tempo. Na trzecim punkcie pomiaru czasu zawodnik ORLEN Team wysunął się na drugą pozycję zaraz za Nanim Romą i w takiej też kolejności kierowcy jadący Mini All 4 racing przekroczyli linię mety. Z przebitymi dętkami walczył na odcinku specjalnym Stephane Peterhansel, w wynikach stracił do Hołowczyca 5’14 i polski kierowca objął prowadzenie w rajdzie.
- To niesamowite jak małe różnice są pomiędzy poszczególnymi zawodnikami - splity są mniejsze niż wśród motocyklistów. Staramy się jechać jak najszybciej, a kiedy się jedzie po zwycięstwo zawsze można popełnić błąd, wypaść z drogi, czy złapać kapcia. Dzisiaj właśnie to przydarzyło się Stephanowi Peterhanselowi, który od razu spadł w klasyfikacji. Ale my również trochę pobłądziliśmy. Źle skręciliśmy w jednym z miejsc, pojechaliśmy trasą motocyklistów i musieliśmy wracać pod prąd odcinka. Miałem ogromnego stracha, gdyż się śpieszyłem, a z naprzeciwka jechały na mnie motocykle. To ja jechałem pod prąd więc musiałem im ustępować. Później jadąc przez rzekę uderzyliśmy w gałąź, która przeszyła nam szybę i skończyliśmy tak OS. Bardzo szkoda Kuby, który miał problemy z silnikiem, to dziwna awaria biorąc pod uwagę, że to dopiero trzeci etap rajdu. Wiemy jak Kuba jest szybki i zapewne niebawem będzie znowu walczył o zwycięstwo w tym rajdzie – powiedział Krzysztof Hołowczyc
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz