Przypomnijmy, Rajd Polski zakończył się 30 września. W tym roku olsztynianin, Krzysztof Hołowczyc nie miał szczęścia na dobrze mu znanych, mazurskich szutrach. Rajd zakończył na szóstej pozycji. Hołek się jednak nie poddaje, nie wykręca, przyznaje – inni jechali lepiej, szybciej, sprawniej.
A oto jak komentuje na swoim profilu na Facebooku cały rajd po kilkudniowych przemyśleniach:
- Cały rajd cisnęliśmy do oporu, nawet kilka razy byliśmy poza drogą, a czasy były rozczarowujące. Początkowo starałem się zmieniać styl, raz jechałem bardziej dynamicznie, bokami, raz bardzo ciasno, ale to niewiele wnosiło. Chyba mieliśmy problem z trakcją, może coś z moim pojmowaniem tego samochodu w fińskiej specyfikacji, bo staraliśmy się zastosować ich nastawy. Być może na fińskich szerokich, twardych szutrach to bardzo ładnie jedzie, ale na naszych piaszczystych duktach, gdzie trzeba mięć dużą precyzję te ustawienia się nie sprawdzały. Gdy było wąsko i szybko, kiedyś to były moje miejsca, ja tam nadrabiałem bardzo dużo, a teraz było odwrotnie - tam najwięcej traciliśmy. Ale taki jest sport, trzeba głowę schylić, mieć pokorę i do następnego rajdu się przygotować lepiej. Trzeba też pomyśleć o sprzęcie, który będzie pozwalał walczyć o zwycięstwo, a nie tylko robić dobre tło. Zwycięzca Lappi przyjechał tu odpowiednim samochodem, ale to też odpowiedni zawodnik do tego samochodu i myślę, że na prawdę bardzo ładnie i bezbłędnie pojechał. Była to dla nas lekcja pokory, ale zawsze trzeba patrzeć do przodu. Nie ma satysfakcji, trzeba grzecznie głowę schylić i powiedzieć, że inni zawodnicy jechali lepiej, szybciej. To wszystko. Ja kocham ten rajd i za rok znów będę chciał go wygrać dla moich kibiców!
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz