Data dodania: 2008-06-12 09:04
Jak się mieszka w samotniaku?
Zdewastowane mieszkania, wszechobecny smród i lokatorzy, którzy w obawie o swoje bezpieczeństwo noszą przy sobie broń - radni byli wstrząśnięci wizją lokalną domu przy al. Niepodległości.
Lokatorami budynku, zwanego popularnie samotniakiem, zajęli się radni z komisji rodziny Prawa i Sprawiedliwości. To ich reakcja na list, w którym część mieszkańców opisała dramatyczne warunki, w jakich przyszło im żyć.
Radni postanowili przekonać się o tym na własnej skórze i we wtorek późnym popołudniem pojawili się w "samotniaku". Poprosili, aby towarzyszyli im urzędnicy ratusza odpowiedzialni za sprawy mieszkaniowe i opiekę społeczną. Na miejscu zjawili się też policjanci i strażnicy miejscy.
- Co za niesamowity smród moczu - mówi z obrzydzeniem radny Leszek Araszkiewicz. Zaglądamy na pierwsze piętro. Idąc po schodach, trzeba uważać, by nie wejść w ludzkie odchody. Drzwi do jednego z mieszkań wiszą tylko na górnym zawiasie. Do środka trudno wejść, bo cała podłoga jest zagracona ubraniami. Śmierdzi bardziej niż na korytarzu. Lokatora zastajemy w innym mieszkaniu na tym samym piętrze. Mężczyzna z wygoloną i wytatułowaną głową śpi na zniszczonym łóżku. - Ten pan ma nakaz eksmisji, ale ze względu na obecność córki, którą ściągnął z domu dziecka, eksmisja została wstrzymana. Dziewczynka ma dziewięć lat i jest już bardzo zdemoralizowana - mówi pracownica zakładu lokali i budynków komunalnych, który administruje domem.
Klatka schodowa na drugim piętrze niczym się nie różni od niższej kondygnacji. - Jeden wielki syf - denerwuje się jeden z lokatorów, którego spotykamy. - Staram się zachować porządek, ale to nic nie daje, bo zaraz jest napaskudzone. Dziś szedłem z żoną, a z któregoś okna ktoś wylewał kubeł z sikami. O włos i mielibyśmy to na swoich głowach.
Mężczyzna twierdzi też, że oprócz wszechobecnego brudu na klatce jest po prostu niebezpiecznie. - Dlatego nie rozstaję się z bronią - mówi, nieoczekiwanie wyciągając spod swetra pistolet. Zaskoczeni policjanci legitymują mężczyznę. Broń okazuje się hukową, którą zakupił legalnie.
Na parterze zachodzimy jeszcze do mieszkania pana Dietera. Mężczyzna musiał nawet przenieść się na jakiś czas do schroniska, bo jego mieszkanie zdewastowali bezdomni, którzy włamali się przez okno. - K..., nawet palnik od kuchenki gazowej mi ukradli - denerwuje się.
- Jestem zszokowana, jak można mieszkać w takich warunkach - komentuje Małgorzata Marcinkiewicz, przewodnicząca komisji rodziny, podsumowując wizję lokalną.
I proponuje, aby sprawa "samotniaka" posłużyła do rozwiązania problemu mieszkań, których obowiązek zapewnienia należy do gminy. - Muszą zmienić się zasady selekcji przez społeczną komisję przydzielającą mieszkania - dodaje. - Druga sprawa to wprowadzenie reguły niemieszania rodzin socjalnych i komunalnych w jednym budynku, bo jak widzimy, efekt jest przerażający. Najważniejsze jednak, aby miasto przestało się zasłaniać brakiem pieniędzy na budowę nowych mieszkań. Zapowiada, że wnioski w tej sprawie zostaną przygotowane na poniedziałkowym posiedzeniu komisji.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz