Data dodania: 2007-09-07 23:27
Kanary jeżdżą także w Okejkach
Przecież niemożliwe, żeby na niektórych naszych trasach aż 80 proc. pasażerów korzystało ze zniżek - dziwił się Roman Zemsta, prezes olsztyńskich Okejek. I postanowił, że bilety w jego busach będą sprawdzać kontrolerzy.
Najpierw pasażerowie busików mogą spotkać kontrole na liniach podmiejskich. Okejka podpisała umowę z Arsenem, firmą, która kontroluje także bilety w autobusach MPK. Na początek jej pracownicy - pięć osób - pojawiać się będą na liniach jeżdżących do Barczewa, Odryt i Bartołt. Jeśli pomysł się sprawdzi, a zyski przewoźnika wzrosną, popularne kanary pojawią się także na trasach w Olsztynie.
Roman Zemsta zdecydował się na ten krok, bo ostatnio wpływy z przejazdów były jego zdaniem podejrzanie niskie. - Ludzie nadmiernie wykorzystywali ulgi - wyjaśnia Zemsta. - Z moich obserwacji wynika, że nie wszyscy mieli do nich uprawnienia, a i tak kupowali bilety ulgowe. Kierowcy muszą je sprzedawać w pośpiechu, więc rzadko sprawdzają, czy pasażerowie, którzy chcą zniżkę, są do niej uprawnieni. Może być też tak, że to kierowcy nie rejestrowali wszystkich przejazdów na kasie [pasażerowie notorycznie skarżyli się na to "Gazecie" - red.], ale na razie nikogo za rękę nie złapałem, więc nikomu nic zarzucić nie mogę.
Pasażerowie różnie oceniają nowy pomysł prezesa. Martwić się mogą ci, którzy bez uprawnień korzystali ze zniżek. Większości, która uczciwie kupuje bilety kontrole są obojętne. Ale zwracają uwagę, że sprawdzanie nie będzie łatwe. - W małych busach i tak jest ciasno. Nie wyobrażam sobie, że kontroler w godzinach szczytu będzie się przeciskał między ludźmi. Obawiam się też, że wydłuży się czas jazdy - mówi Paweł Demczur, pasażer Okejki. - Szczerze mówiąc nie zauważyłem żeby ktoś kupował ulgowe bilety bez uprawnień. Moim zdaniem, kontrole to nie jest dobry pomysł.
Prezes szacuje jednak, że dzięki sprawdzaniu biletów wpływy jego firmy wzrosną o co najmniej 10 proc. - To jednak eksperyment - zastrzega Zemsta. - Jak wszystko pójdzie dobrze, wprowadzimy kontrolerów także na trasy miejskie. Jeśli jednak nie przyniesie to spodziewanych efektów, wrócimy do starego systemu, w którym sprawdzanie biletów i legitymacji należało do kierowcy.
Czy wzorem Okejek pójdą także inni prywatni przewoźnicy? Grzegorz Piotrowicz, właściciel firmy przewozowej "U Grzesia", której busy jeżdżą m.in. do Gronit, Morąga, Gietrzwałdu i Jonkowa: - Mam dwóch ludzi, którzy sprawdzają, czy nie dochodzi do nieprawidłowości przy sprzedaży biletów [ale nie zajmują się windykacją - red.]. Pomysł z kontrolerami jest dobry. Muszę go rozważyć, bo w mojej firmie jeździ coraz więcej autobusów, a każdy ciągnie pieniądze do siebie - i kierowcy, i pasażerowie. Zdarza się, że ulgowych biletów idzie zbyt dużo, a niektóre przejazdy w ogóle nie są rejestrowane przez kierowców. Zastanawiam się, czy nie zamontować kamer w autobusach, tak bym mógł sprawdzić, ilu pasażerów jedzie i czy wszystkie bilety kierowca nabija na kasę.
Taryfikator mandatów w Okejce Olsztyn
** jazda bez ważnego biletu - 100 zł,
** jazda bez ważnego biletu na bagaż - 40 zł,
** zakłócenie porządku, które spowoduje postój lub zmianę trasy - 200 zł.
Osoba, która kupi ulgowy bilet, a będzie jechała bez legitymacji, może anulować karę, jeśli okaże ją potem w siedzibie Arsenu przy ul. Kołobrzeskiej. Będzie jednak musiała uiścić opłatę manipulacyjną w wysokości 10 proc. kary.
Prawo do 50 proc. ulgi mają uczniowie i studenci studiów stacjonarnych oraz pobierający rentę lub emeryturę.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz