Piłkarze Stomilu do spotkania z Miedzą Legnica przystępowali bez dwóch czołowych zawodników. W stolicy Warmii i Mazur zostali kontuzjowani Arkadiusz Czarnecki i Tomasz Wełnicki, który doznał urazu mięśnia dwugłowego. W pierwszej jedenastce zabrakło także Patryka Kuna. Wobec absensji dwóch obrońców w ostatniej chwili zgłoszony do rozgrywek został Jakub Mosakowski, który do tej pory grał w rezerwach. W składzie Miedzi od pierwszej minuty wystąpił natomiast dobrze znany w Olsztynie Wojciech Łobodziński.
Kiedy jeszcze nie wszyscy kibice zasiedli na stadionie im. Orła Białego w Legnicy, gospodarze prowadzili dwiema bramkami. Najpierw w 3 minucie niefortunną interwencją popisał się olsztyński bramkarz, który strzał Petteri Forsella z rzutu wolnego odbił przed siebie, gdzie do piłki dopadł Grzegorz Bartczak i wślizgiem skierował piłkę do siatki. Pięć minut później wynik spotkania podwyższył sam Forsell, który oddał strzał bezpośrednio z rzutu wolnego. Po drodze piłka odbiła się od jednego z zawodników Stomilu i zmyliła interweniujacego Skibę.
Do końca pierwszej części gry podopieczni Adama Łopatko próbowali zdobyć kontaktową bramkę, jednak ich akcje, najczęściej jeszcze wysoko przed polem karnym, rozbijali obrońcy gospodarzy.
Początek drugiej odsłony spotkania to istny popis gry olsztyńskiego zespołu i szybko zdobyte dwie bramki! Najpierw w 49 minucie dogranie Rafała Kujawy wzdłuż bramki wykorzystał Paweł Wojowski, natomiast trzy minuty później wyrównującą bramkę zdobył Igor Biedrzycki, który po rzucie rożnym z bliskiej odległości pokonał Pawła Kapsę.
- Wstrząs w szatni spowodował, że uwierzyli w swoje umiejętności. Wyszli na drugą połowę "jak po swoje" - powiedział tuż po meczu szkoleniowiec olsztyńskiego zespołu Adam Łopatko.
Olsztynianie chcieli pójść za ciosem i dobić rywala zdobywając trzeciego gola. Ich plan trochę jednak popsuła czerwona kartka, którą w 57 minucie za faul na Wojciechu Łobodzińskim ujrzał Jarosław Ratajczak. Boczny obrońca "biało-niebieskich" tym samym będzie pauzować przez kolejne dwa spotkania.
Choć "biało-niebiescy" przez ponad pół godziny grali bez jednego zawodnika nie było tego zbyt widać. Wprawdzie optyczną przewagę miał zespół gospodarzy to również olsztynianie kilkukrotnie stworzyli sobie dobre okazje do zdobycia bramki. Wynik spotkania nie uległ jednak zmianie.
Następny mecz olsztynianie rozegrają w Wielką Sobotę. Przeciwnikiem przy al. Piłsudskiego w samo południe będzie Stal Mielec.
Miedź Legnica - Stomil Olsztyn 2:2 (2:0)
1:0 - Grzegorz Bartczak 3'
2:0 - Petteri Forsell 8'
2:1 - Paweł Wojowski 48'
2:2 - Igor Biedrzycki 51'
Miedź: Paweł Kapsa - Grzegorz Bartczak, Michał Stasiak, Tomasz Midzierski, Giánnis Potourídis, Wojciech Łobodziński (65' Michał Bartkowiak), Keon Daniel (82' Mariusz Rybicki), Damian Rasak, Petteri Forsell, Marquitos, Dejan Đermanović (46' Jakub Vojtuš)
Stomil: Piotr Skiba - Marcel Ziemann, Piotr Klepczarek, Igor Biedrzycki, Jarosław Ratajczak, Tsubasa Nishi (82' Paweł Głowacki), Jakub Piotrowski, Łukasz Jegliński, Grzegorz Lech (61' Wojciech Dziemidowicz), Paweł Wojowski (57' Patryk Kun), Rafał Kujawa
Żółte kartki: Stasiak, Bartczak, Marquitos (Miedź); Nishi, Kujawa (Stomil)
Czerwona kartka: Jarosław Ratajczak (Stomil)
Sędziował: Piotr Idzik (Poznań)
Widzów: 2000
* * *
Zapis konferencji prasowej
Adam Łopatko, trener Stomilu: Fatalnie weszliśmy w mecz. Dziś nam Piotrek Skiba nie pomógł przy pierwszej straconej bramce, druga natomiast to rykoszet. Dwa stałe fragmenty gry, gdzie analizowaliśmy, ćwiczyliśmy; wiedzieliśmy, że takie uderzenia będą ze strony Forsella, bo to potrafi. Chcieliśmy spotkanie rozpocząć w miarę spokojnie; w średnim pressingu. Okazało się, że po kilku minutach trzeba było otwierać się i budować grę w ataku pozycyjnym. Pierwsze minuty po straconych bramkach na pewno były niepewne z naszej strony. Było widać, że zawodnicy przestali wierzyć, że potrafią grać w piłkę. Tak naprawdę stracone bramki nie wynikały z gry tylko ze stałych fragmentów gry, a im było dalej do końca pierwszej połowy, to było coraz lepiej. Myślę, że wstrząs w szatni spowodował, że uwierzyli w swoje umiejętności. Wyszli na drugą połowę "jak po swoje". Grali, uważam, bardzo dobrze. Czerwona kartka... taka powiem... pomarańczowa. Mógł dać, mógł nie dać sędzia. Łobodziński wykazał się bardzo mocno swoim doświadczeniem i tutaj troszkę to też podciągnął. W dziesięciu to już wiadomo... Nastawiliśmy się na obronę rezultatu. Punkt na trudnym terenie. Ja z pojedyńczych punktów się nie cieszę. To jest nas chyba... 11 remis, ale w okolicznościach w jakich został osiągnięty to szacunek dla zespołu, że potrafił sie podnieść. Cały czas ich namawiam aby od początku uwierzyli w swoje umiejętności, bowiem są naprawdę duże. Nie wiem, czy to może sytuacja w naszym klubie, to całe zamieszanie... Jesteśmy postrzegani jako "ci biedni" i może z tego jest ta mniejsza wiara w swoje umiejętności. Staramy się ich cały czas mobilizować. Prócz tego, że rozmawiamy z nimi to również pokazujemy te dobre momenty, bo one naprawdę są.
Ryszard Tasiewicz, trener Miedzi: Remis zasłużony Stomilu. Meczu, który trwa 90 minut nie można grać tylko 45 minut. Mecz przy takim układzie jaki my mieliśmy, kiedy strzelamy szybko dwie bramki, mieliśmy jeszcze dwie, trzy sytuacje - to należy strzelić trzecią bramkę. Przy naszej obronie to nam się nie zdarza tracić dwóch bramek. Nie jest to wina naszego bloku defensywnego tylko za łatwo traciliśmy piłkę w środkowej strefie boiska. Cała formacja ofensywna zbyt łatwo traciła piłki. Robiliśmy zmiany, próbowaliśmy nadać trochę dynamiki po wejściu na boisko dwóch skrzydłowych.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz