Ligowe spotkanie z Arką Gdynia poprzedziła tygodniowa przerwa w rozgrywkach olsztyńskich zawodników spowodowana przełożeniem domowego meczu z GKS-em Jastrzębie. Powodem były potwierdzone przypadki zakażenia wirusem SARS-CoV-2 w klubie w Górnego Śląska i objęcie zawodników kwarantanną. Spotkanie przełożone zostało na 16 marca.
Na niedzielny (5 grudnia) mecz z Arkowcami trener Adrian Stawski miał do dyspozycji praktycznie najsilniejszą jedenastkę jaką dysponuje w tej rundzie, bowiem do składu po kontuzji skręcenia stawu skokowego wrócił Jonatan Straus.
W ostatnim meczu pomiędzy tymi drużynami, lepsi w Olsztynie okazali się goście, którzy zwycięską bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry za sprawą Karola Czubaka. Pisaliśmy o tym w materiale: Stomil nie może się przełamać. Porażka z Arką Gdynia [ZDJĘCIA, WIDEO]
Pierwsze dwa kwadranse spotkania były dość wyrównane. Można nawet zaryzykować, iż to olsztynianie mieli więcej z gry. Niestety, wszystko rozbiło się w 36 minucie kiedy w olsztyńskie pole karne dośrodkował Mateusz Stępień, a precyzyjnym uderzeniem głową Michał Marcjanik pokonał w bramce Krzysztofa Bąkowskiego.
Przed przerwą Stomil mógł jeszcze wyrównać za sprawą Patryka Mikity, ale piłka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką.
Po zmianie stron było tylko gorzej. Już trzy minuty po wznowieniu gry wynik spotkania podwyższył Fabian Hiszpański, który uderzając z trzech metrów nie dał najmniejszych szans na obronę strzału przez olsztyńskiego bramkarza.
Dziesięć minut później gospodarze prowadzili już trzema bramkami. W tej akcji ogromną robotę wykonał Mateusz Stępień, który wjechał w pole karne Stomilu, minął dwóch zawodników, oddał strzał, który wprawdzie sparował do boku Bąkowski, ale przy dobitce z najbliższej odległości Mateusza Żebrowskiego był bez szans.
Arka nadal atakowała, natomiast Stomil "jakby nie wyszedł z szatni". W 69 minucie padła kolejna bramka dla gospodarzy. Adam Deja zdecydował się na strzał z dalszej odległości. Ku zaskoczeniu zawodnika, jak i samych kibiców, piłka zatrzepotała w siatce.
Trzy minuty później wynik na tablicy świetnej brzmiał już 5:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najprzytomniej zachował się obrońca Arki - Michał Marcjanik i silnym strzałem pokonał po raz drugi Krzysztofa Bąkowskiego.
Strzelanie przy Olimpijskiej 5 zakończył, a jakże, Marcjanik, który dołożył swoje trzecie trafienie. Tym samym gdyński obrońca zaliczył hattricka.
Zespół z Trójmiasta zakończył tegoroczne rozgrywki na 7. pozycji w ligowej tabeli, natomiast podopieczni Adriana Stawskiego zimę będą musieli przebiedować w strefie spadkowej. Z całą pewnością na wiosnę zapowiada się rozpaczliwa walka o utrzymanie.
Skrót meczu Arka Gdynia - Stomil Olsztyn
Arka Gdynia - Stomil Olsztyn 6:0 (1:0)
1:0 - Michał Marcjanik 36'
2:0 - Fabian Hiszpański 48'
3:0 - Mateusz Żebrowski 58'
4:0 - Adam Deja 69'
5:0 - Michał Marcjanik 72'
6:0 - Michał Marcjanik 89'
Arka: Daniel Kajzer - Fabian Hiszpański, Michał Marcjanik, Martin Dobrotka, Luis Valcarce, Mateusz Stępień (85' Kacper Skóra), Sebastian Milewski, Michał Bednarski (85' Jerzy Tomal), Christian Alemán (64' Adam Deja), Mateusz Żebrowski (71' Artur Siemaszko), Karol Czubak (85' Maciej Rosołek)
Stomil: Krzysztof Bąkowski - Rafał Remisz, Jonathan Simba Bwanga, Maciej Dampc, Jonatan Straus, Karol Żwir (64' Piotr Pyrdoł), Wojciech Reiman (64' Maciej Spychała), Jakub Tecław (83' Jakub Banul), Merveille Fundambu (59' Hubert Szramka), Łukasz Moneta (83' Patryk Zych), Patryk Mikita
Żółte kartki: Bwanga, Dampc, Remisz (Stomil)
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa)
Widzów: 3846
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Adrian Stawski (trener Stomilu): - Gratulacje dla Arki za świetny mecz. My o sobie nie możemy tego powiedzieć. Jest mi bardzo, jako trenerowi, wstyd. To, jak wyszliśmy po przerwie to był po prostu... nie mieści się w głowie. Bramki padały zbyt szybko i przede wszystkim za łatwo. Mieliśmy tylu ludzi w polu karnym, a jest "Marcjanik show". Nie przystoi to poziomowi pierwszej ligi. Do przerwy w miarę to wyglądało. Do pierwszej straconej bramki wiedzieliśmy, że po dośrodkowaniach Arka często strzela tego typu gole, bo ma dobrych zawodników dobrze czujących się w polu karnym. Kolejne trafienia ustawiły spotkanie. Moi zawodnicy nie mają prawa w taki sposób zachowywać się. Nawet juniorzy nie zachowaliby się w taki sposób. Boli brak reakcji. Adam Deja dobił co prawda, lecz trzeba walczyć do końca. Stworzyliśmy dwie akcje, czyli główka Macieja Spychały oraz strzał Piotra Pyrdoła. W drugiej połowie rozsypaliśmy się. Przerwa zimowa będzie bardzo ciężka. Zespół wymaga bardzo dużych wzmocnień i to Arka nam pokazała.
Ryszard Tarasiewicz (trener Arki): - Wiedzieliśmy, że mamy jeszcze do końca dwa mecze i chcielismy miłym akcentem pożegnać się z kibicami, dać im trochę radości. Gratulacje dla zawodników i dziękuję. Myślę, że taką samą opinię mają moi piłkarze. Za doping, wiarę kibiców w ciężkich momentach dziękuję. Zawodnicy na tyle, ile mogą, dają z siebie wszystko. Nie zawsze wysiłek jest zrekompensowany zdobyczą punktową, ale udało nam się.
Komentarze (34)
Dodaj swój komentarz