Jak się dowiedzieliśmy, władze miasta planują „zamrozić” Olsztyński Budżet Obywatelski na przynajmniej rok (a być może na dwa lata). Jest to związane ze wzrostem cen usług i materiałów budowlanych. Nie bez znaczenia jest także odpływ pracowników do Ukrainy, gdzie toczy się wojna z Rosją. M.in. takie kłopoty ma chociażby wykonawca przebudowy hali Urania (Wykonawca przebudowy Uranii ma kłopoty. Ukraińcy pojechali walczyć za swój kraj).
– Te projekty mają z góry określoną wartość, tymczasem wzrosty cen energii elektrycznej, gazu, paliwa, materiałów budowlanych sprawiają, że trudno jest nam zrealizować projekty w zaplanowanych wcześniej cenach. Dodatkowo problemem branży budowlanej jest obecnie ubytek pracowników z Ukrainy – przyznała Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna.
Niedawno w życie weszła specustawa dotycząca pomocy uchodźcom z Ukrainy. To właśnie w tym akcie prawnym zawiera się zapis, że gminy mogą zawiesić realizację budżetu obywatelskiego na czas wsparcia Ukraińców. Miasto chce skorzystać z tego pomysłu.
W 2022 i 2023 roku zrealizowane zostałyby projekty z poprzednich edycji, natomiast głosowanie na nowe inicjatywy miałoby nastąpić z roczną przerwą, w 2023 roku, a ich realizację przenieść na kolejny rok.
– Są sprawy ważne i ważniejsze. Sytuacja jest wyjątkowa i w tej wyjątkowej sytuacji może rzeczywiście warto zawiesić funkcjonowanie budżetu, który w mojej ocenie nie do końca funkcjonuje tak, jak mógłby i jak powinien funkcjonować – przyznał w rozmowie z Radiem Olsztyn Radosław Nojman, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Olsztyna.
Szerzej, specjalnie dla nas, skomentował tę decyzję władz miasta radny niezależny Mirosław Arczak, który liczył na to, że władze miasta nie skorzystają z możliwości, jaką dał ustawodawca przy zawieszeniu budżetu obywatelskiego. Zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt dotyczący samej ustawy – nie podoba mu się to, że zapis o możliwości zawieszenia inicjatyw obywatelskich znajduje się w specustawie dotyczącej uchodźców.
– Zdecydowanie nie podoba mi się ustawowe powiązanie zawieszania budżetów obywatelskich z pomocą uchodźcom z Ukrainy. Wielu mieszkańców może wyciągnąć z tego wniosek, że Olsztyn biednieje z powodu pomocy udzielanej uchodźcom. A to nie jest prawdą – zaznaczył radny.
Przyznał, że „majstrowanie” przy OBO rodzi wątpliwości mieszkańców, którzy liczą na realizację swoich projektów.
– W tym przypadku odroczenie może potrwać rok, a nawet dwa lata. Wywołuje to poważne obawy, że projekty zostaną mocno okrojone albo całkowicie unieważnione z uwagi na wzrost cen, np. materiałów budowlanych i usług – zauważył Mirosław Arczak.
Dodał, że tylko niektóre projekty są zaplanowane do zawieszenia, a reszta ma być dalej realizowana.
– Klucz tego podziału musi zostać wyjaśniony – dodał radny, który zapewnił, że dopyta urzędników o podział inicjatyw na zawieszone i przeznaczone do realizacji.
Mirosław Arczak traktuje OBO jako jedno z narzędzi konsultacji społecznych, w którym mieszkańcy wyrażają swoje opinie na temat funkcjonowania miasta poprzez zgładzanie projektów, a następnie szukają dla swoich inicjatyw poparcia na terenie osiedla lub całego Olsztyna.
– Idąc tym tropem oczekiwałbym, że dalsze losy OBO będą tematem szerokiej dyskusji, podobnie jak obecnie pan prezydent tak chętnie zbiera opinie na temat przyszłości zabytkowego pomnika w centrum miasta, czyli tzw. szubienic. Tymczasem zamiar odroczenia OBO, które corocznie skupia uwagę nawet kilkunastu tysięcy olsztynian, zostaje zgłoszony bez szczególnych przygotowań i zapowiedzi – wyjaśnił radny.
Zadaliśmy Arczakowi pytanie, czy realne pozostanie odwieszenie OBO po roku czy dwóch latach.
Przyznał, że nie wie. I chociaż, jego zdaniem, mieszkańcy muszą mieć możliwość decydowania o sprawach dla nich ważnych, chociażby poprzez głosowanie dotyczące wydatkowania budżetu obywatelskiego (to ok. 6,5 mln zł, czyli mniej więcej 0,5 proc. wydatków budżetowych Olsztyna), to w ratuszu a nawet wśród radnych są głosy negujące sens OBO.
– Obawiam się, że skorzystanie z zawieszenia tej inicjatywy będzie kuszącym pretekstem, aby w kolejnych latach szukać innych sposobów na osłabianie OBO i przekonywanie, że w Olsztynie nie możemy sobie pozwolić na dzielenie budżetu wspólnie z mieszkańcami. Mam nadzieję, że to jednak nie nastąpi – zakończył radny Mirosław Arczak.
Komentarze (37)
Dodaj swój komentarz