Data dodania: 2004-11-09 00:00
Na ostatni guzik
Chcą pomagać wszystkim olsztyńskim dzieciom. Są przekonani, że taka pomoc jest potrzebna. I to z roku na rok bardziej. Dlatego postanowili założyć stowarzyszenie. Mowa o pracownikach i rodzicach dzieci z przedszkola nr 16 przy ul. Zamenhofa.
Nazwę mają prostą jak cel, który im przyświeca - "Dziecko". To skrót od słów: Dobro, Zdrowie i Edukacja Celem Każdego Olsztynianina. Pod taką nazwą zarejestrowane zostanie stowarzyszenie, które założyli pracownicy i rodzice dzieci z przedszkola nr 16 na Zatorzu. Dzisiaj spotykają się po raz kolejny, żeby zapiąć wszystko na ostatni guzik. W środę do sądu trafi formalny wniosek o zarejestrowanie stowarzyszenia.
I tak jest potrzebne
- Nasz pomysł powstał w odpowiedzi na zapowiadaną przez Urząd Miasta prywatyzację przedszkoli - przyznaje Monika Truszczyńska, której dziecko chodzi do przedszkola nr 16 przy ulicy Zamenhofa. - Uznaliśmy, że utworzymy stowarzyszenie po to, żeby w razie prywatyzacji także najbiedniejsze dzieci mogły nadal chodzić do naszego przedszkola. Stowarzyszenie miałoby też łagodzić skutki ewentualnych podwyżek opłat i obniżenia jakości usług. Jednak niezależnie od tego, czy do prywatyzacji dojdzie, czy nie, takie stowarzyszenie jest potrzebne.
Nie musi być gorsza
W podobnym tonie wypowiada się Jolanta Jastrzębska, dyrektor przedszkola.
- W kontekście prywatyzacji trzeba się liczyć z tym, że dostęp dzieci do przedszkoli będzie ograniczony - nie kryje dyrektor Jastrzębska. - Powołując stowarzyszenie, liczymy na to, że nadal będziemy przedszkolem publicznym.
Nauczyciele i rodzice przedszkolaków chcą też udowodnić, że publiczna placówka nie musi być gorsza od prywatnej.
- Zrobimy wszystko, żeby pokazać, że może być lepsza - przekonuje Małgorzata Zając, jedna z nauczycielek. - Już od dłuższego czasu wychodzimy ze swoimi pomysłami poza mury naszego przedszkola. Współpracujemy z rodzicami dzieci.
I nie są to czcze słowa. Wiosną tego roku "przedszkolna rodzina" bawiła się na festynie zorganizowanym z okazji święta wiosny. Wcześniej dzieci, ich rodzice i pracownicy przedszkola wyjechali na wspólny kulig. Zakończenie roku (przed)szkolnego też było nietypowe - odbyło się nad jeziorem w Tomaszkowie.
Bez wyjątków
Założyciele stowarzyszenia przekonują, że teraz podobne imprezy będą odbywać się częściej. A chętnych do uczestnictwa w nich nie powinno zabraknąć.
- Obok naszego przedszkola są bloki komunalne. Z roku na roku zwiększa się liczba rodzin niewydolnych wychowawczo. Kiedyś w jednej grupie było jedno, góra dwoje dzieci, które wymagały pomocy materialnej - uzasadnia Iwona Ciechowicz, nauczycielka. - Teraz takich dzieciaków jest z roku na rok więcej. Trzeba im pomagać i robimy to. Organizujemy na przykład zbiórki ubrań.
Jak jednak podkreślają pomysłodawcy, dzięki stowarzyszeniu pomoc będzie po prostu łatwiejsza i skuteczniejsza.
- Mając osobowość prawną, będziemy mogli sięgnąć po dodatkowe pieniądze - wyjaśnia Jolanta Jastrzębska. - Chcemy pomagać wszystkim olsztyńskim dzieciom, bez wyjątków. Nie tylko przedszkolakom z Zatorza. Będziemy organizować zabawy dla dzieci, wspólne wyjścia do kina, teatru czy filharmonii.
Dużo kosztowniejsze
- Przecież do naszego przedszkola chodzą dzieci, które, gdyby tu się nie znalazły, pewnie nigdy w życiu nie poszłyby na koncert do filharmonii - dodaje Monika Truszczyńska. - W domu nie mają od kogo się uczyć. Tylko dzięki temu, że tu chodzą, dowiadują się, że język polski nie składa się z samych wulgaryzmów. Prywatyzacja przedszkoli pozbawi najbiedniejsze dzieci tych możliwości, co w rezultacie może okazać się dużo kosztowniejsze niż obecnie utrzymanie publicznych przedszkoli.
Adam Pietrzak
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz