Miasto miało wypuścić obligacje za 30 milionów zlotych, ale w Ratuszu przegapiono termin. Mimo to trzeba było zapłacić bankowi kilkadziesiąt tysięcy złotych za gotowość do ich emisji i zaciągnąć droższy w obsłudze kredyt komercyjny. Szczegóły prezydent Małkowski ma przedstawić na konferencji prasowej w poniedziałek. Dodał, że swojej decyzji nie musiał uzgadniać z koalicjantem, czyli z Platformą Obywatelską. Odwołaniem Grzymowicza, zaskoczony jest wiceprezydent Tomasz Głażewski. Jego zdaniem ta decyzja niesie określone konsekwencje dla gospodarki miasta szczególnie teraz, gdy przygotowywany jest budżet i duże inwestycje. Głażewski uważa, że musi się natychmiast pojawić osoba, która podejmie sprawy prowadzone dotychczas przez odwołanego wiceprezydenta. Piotra Grzymowicza ta decyzja nie zaskoczyła. Jak się wyraził, był na to przygotowany od dawna, otrzymując regularnie wypowiedzenia. "Ja swojego stanowiska nie zmieniłem, jeśli chodzi o moje podejście do spraw technicznych. A ponieważ pan prezydent uważa, że ja szkodzę jemu chcąc realizować zadania zgodnie z obowiązującymi przepisami, to dlatego uznał, że nie może mieć dłużej osoby, która będzie mu w tym przeszkadzać" - powiedział Piotr Grzymowicz. Przypomnijmy, że w czerwcu Jerzy Małkowski chciał zwolnić wiceprezydenta Grzymowicza, za rzekome nieprawidłowości przy dzierżawie jednej z działek przy ulicy Jodłowej w Olsztynie. Przeciwko zwolnieniu Grzymowicza protestowała Platforma Obywatelska, która jest w mieście koalicjantem prezydenckiego klubu radnych Po Prostu Olsztyn. Radni Platformy wyjaśniali, że prezydent nie konsultował z nimi tej decyzji, a jest to jeden z punktów umowy koalicyjnej. Wówczas po wyjaśnieniu sprawy, prezydent Małkowski przeprosił swojego zastępcę. Piotr Grzymowicz zapowiedział, że jeśli i tym razem prezydent Małkowski wycofa się ze swojej decyzji, stanowiska wiceprezydenta już nie przyjmie.