Na początku września policjanci z Dywit otrzymali dokumenty przesłane przez Ministry of Justice Division for Criminal Cases and International Judicial Cooperation Government Offices of Sweden. Zawarta w nich była prośba o pomoc w sprawie kradzieży markowego zegarka, do której doszło w styczniu bieżącego roku na jednym z lotnisk w Szwecji.
Trop prowadził do mieszkanki Dywit. Gdy policjanci zapukali do jej drzwi, kobieta nie kryła zaskoczenia. Po krótkiej rozmowie wyszło na jaw, że na początku roku podejrzana rzeczywiście była na lotnisku w Szwecji.
61-latka tłumaczyła się, że zegarek należący do Szweda, którego wartość wynosi 50 tys. zł, zabrała przypadkowo, podczas przechodzenia przez bramki. Wyjaśniła, że nie wiedziała, że zabrała czyjś zegarek, bo był łudząco podobny do jej urządzenia. Funkcjonariusze nie uwierzyli jej, bo z zapisu monitoringu wynikało, że zanim doszło do kradzieży, kobieta rozglądała się na boki, a następnie sięgnęła po zegarek.
Mieszkanka Dywit przyznała się do winy i złożyła wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Grozi jej kara do 5 lat więzienia.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz