W grudniu dotarliśmy do bulwersujących informacji, dotyczących sytuacji papug w olsztyńskiej papugarni. Między innymi o kotach oraz zakażonych ptakach pisaliśmy tutaj: Skandal w papugarni w Olsztynie. Czy przebywają tam zakażone zwierzęta?. Wywiad przeprowadzony z byłymi pracownikami tego miejsca ujawnił natomiast jeszcze więcej zatrważających informacji: ''To jest po prostu biznes. To jest jak cyrk''. Byli pracownicy krytycznie o olsztyńskiej papugarni [ZDJĘCIA]. Właściciel lokalu, Bartosz Gocek-Rudzki zaczął mierzyć się z falą negatywnych opinii oraz komentarzy dotyczących zarówno jego osoby, jak i papugarni. W związku z tym postanowił zabrać głos.
Proszę się przedstawić i powiedzieć od kiedy prowadzi Pan papugarnię w Olsztynie?
- Nazywam się Bartłomiej Gocek. Pomysł na papugarnię powstał około 3 lata temu. Realizacja nastąpiła w lipcu i czerwcu 2017 roku. Jeżeli chodzi o moje zainteresowanie papugami, to nie trwa ono jakoś szczególnie długo, bo zaledwie 4 lata. Natomiast zamiłowanie do zwierząt żywię od tak zwanego roku zero.
Czyli otwarcie przez Pana papugarni było spowodowane zainteresowaniami?
- Nie. Ja jestem przedsiębiorcą. Mam 20-letni staż w prowadzeniu działalności gospodarczej. Podejmowałem się w sumie około 10 różnych przedsięwzięć, ale papugarnia jest dla mnie najlepszą formą prowadzenia biznesu. Jeżeli przebywa się na terenie papugarni, to można zauważyć, że takiej ilości pozytywnych emocji, jakie towarzyszą mi i osobom zwiedzającym, nie ma w żadnym innym miejscu. Do tej pory pracowałem w branży medycznej i informatycznej, gdzie wszystko wyglądało inaczej. Chciałem odnaleźć się w czymś odrębnym. Prywatnie adoptuję zwierzęta od 15 lat, a przebywam z nimi od 1 roku życia. Dlatego taki typ biznesu stanowił dla mnie coś naturalnego.
Czy to jest Pana jedyna aktualna działalność?
- Nie, mam parę działalności. Papugarnia to biznes sezonowy, gdyż nie zarabia na siebie przez cały rok. Teraz wchodzimy w okres, gdzie mniej osób nas odwiedza. Wówczas staramy się organizować zajęcia edukacyjne, dzięki którym dzieci dowiadują się o egzotycznych zwierzętach. Teraz papugi stały się coraz bardziej znane, między innymi ze względu na wysyp papugarni w naszym kraju. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wiemy, jak tak naprawdę zwierzęta te się zachowują, co lubią. Ponadto papugi żyjące na terenie papugarni to już inne ptaki, niż te żyjące na wolności.
Czy w związku z tym, że posiada Pan wiele działalności oprócz papugarni, to czy posiada Pan odpowiednią wiedzę, dotyczącą zwierząt egzotycznych?
- Nie jestem ekspertem, nie napisałem żadnej książki. To jest moje hobbystyczne zajęcie, ale staram się zatrudniać osoby, które się na tym znają i są po studiach. Mam na stałe zakontraktowanego weterynarza, który regularnie tutaj przychodzi. Nie muszę się znać na papugach. Natomiast jeżeli ktoś mnie zna, to wie, że jak przyjeżdżam do papugarni, to te zwierzęta do mnie lgną.
Czy ma Pan pracownika, któremu bezgranicznie ufa, pod względem wykonywanej pracy? Pytam, bo wspomniał Pan, że sam de facto nie zna się na papugach. To tak jakby prowadzić restaurację, nie będąc kucharzem.
- Taki rodzaj wiedzy posiadam. Nie ma czegoś takiego, jak „pracownik, który nadaje się do papugarni”. Takich osób ani specjalistów nigdy nie było, bo do tej pory papugarnie nie istniały. W zasadzie w całej Polsce nie znajdziemy specjalisty od ptaków ozdobnych. Czy to jednak powoduje, że ludzie nie mają papug? Nie. Wszyscy się powoli uczą, bo jest to nowość. Jakby ktoś zapytał mnie 4 lata temu, czy jestem specjalistą, odpowiedziałbym, że nie. Czy teraz jestem specjalistą? Myślę, że na wiele tematów, dotyczących papug, mogę spokojnie rozmawiać.
Mówi Pan, że jest Pan atakowany przez różne instytucje. Dlaczego to robią?
- Pytanie brzmi, co to za rodzaj ludzi jest w stanie, nie będąc nigdy w danym miejscu, napisać na jego temat bardzo negatywną opinię. Te instytucje uważają, że zwierzęta są wykorzystywane, tylko i wyłącznie dlatego, że ja jako właściciel zarabiam na wpuszczaniu do nich ludzi. Mówią, że jest to niemoralne z samego założenia, więc ja wtedy się ich pytam: jaką lepszą rozrywkę mam zapewnić swoim dzieciom, jeżeli nie chcę iść do ZOO? Mamy udać się do kina czy do centrum handlowego? Jaką mamy lepszą rozrywkę, niż dawanie ludziom dostępu do bardzo inteligentnych zwierząt? Papugi w jakimś stopniu pracują na naszą rzecz, do czego w dzisiejszym społeczeństwie jesteśmy przyzwyczajeni. W porównaniu do innych miejsc, gdzie zwierzęta mają bardzo złe warunki, papugarnia to pięciogwiazdkowy hotel.
Jeżeli ja bym był prezesem fundacji, a wiem mniej więcej, jak one funkcjonują, to najbardziej zależałoby mi na 1%. To jest ich główny cel. Atakują z powodu pieniędzy i przekonań, tylko że nie wiedzą dokładnie, jak u nas to wszystko funkcjonuje.
W papugarni gatunki papug są mieszane. Na jednej powierzchni znajduje się ich wiele. Czy w związku z tym nie są one dla siebie agresywne?
- Są, oczywiście. Wykazują agresję, ale w przedszkolu jest podobnie. Oczywiście nie twierdzę, że nie mam sobie nic do zarzucenia. W tym momencie zaczynamy przeprowadzać selekcję ptaków. Mamy dużo możliwości. Myślimy żeby sprzedać papugi, które są zbyt agresywne lub je wyizolować w odrębnej przestrzeni w papugarni.
Czy nowi pracownicy, którzy przychodzą do papugarni mają zapewniane jakieś szkolenia?
- Jest stały personel, który pracuje tu od wielu lat i on szkoli pozostałych. Ja też mógłbym tu pracować, ale nie mieszkam w Olsztynie. Bywam tylko czasowo. Myślałem, że osoby, które deklarują się jako miłośnicy zwierząt, będą zachowywać się w stosunku do nich w należyty sposób. To był niestety błąd. Dla części pracowników ta praca była za ciężka, bo wymagała rozmowy z klientami. W związku z tym, jeden z nich brał swoją ulubioną papugę na zaplecze i karmił ją fast-food’ami. Czyli de facto ją truł. Ja do końca ich nie kontrolowałem, ale myślałem, że jeżeli wszystko jestem w stanie zobaczyć na kamerach, a ponadto ci ludzie deklarowali się, że kochają zwierzęta, to nie mam się czego obawiać. To był mój błąd.
Czy byłby Pan w stanie udowodnić, że sytuacja z truciem papugi miała miejsce? Czy posiada Pan nagrania?
- To są oświadczenia innych osób, które to widziały. Jeżeli świadków jest więcej niż jeden, to jest już dowód.
Jak skomentuje Pan sprawę chlamydiozy w papugarni?
- Chlamydioza to choroba, którą u ludzi nie przejmuje się większość lekarzy. Można się nią zarazić, ale trzeba by było stać nad półtonową stertą odchodów i je wdychać. Poza tym, jeżeli faktycznie ktoś się zarazi, można ją wyleczyć antybiotykiem, tak jak zwykłą anginę. Dotykanie kota, psa, wejście do przedszkola czy tramwaju jest takim samym, jak nie większym epidemiologicznym zagrożeniem, Na terenie papugarni obowiązuje wiele procedur sanitarnych, głownie z powodu przebywających tam papug. Ich układ odpornościowy jest bowiem słabszy od naszego. Przestrzeganie higieny korzystnie wpływa na ochronę zdrowia również osób, które nas odwiedzają.
W naszej poprzedniej rozmowie stwierdził Pan, że nosicielami choroby jest duży procent papug. Czyli bycie zarażonym jest dla tych ptaków naturalne?
- Nie, nie. Te, u których wykryto nosicielstwo są w izolatce. Poza tym dziś rozmawiałem z ekspertem i jego zdaniem około 40 proc. wszystkich ptaków jest nosicielami. Ja przyprowadzam tu swoje dzieci i nie jestem zainteresowany, żeby się zaraziły.
Czyli uważa Pan, że przebywanie z tymi papugami nie jest groźne dla człowieka?
- Jeżeli zapyta się Pani weterynarza, to on powie, że jest to groźne. Dlaczego? Bo oni leczą tą chorobę u zwierząt. Sprawa jest mocno rozdmuchana. Rozumiem, że jeżeli ktoś się boi, to może tu nie przychodzić. Tak samo jednak nie powinien mieć kontaktu z żadnym innym zwierzęciem.
W jakim celu w papugarni pojawiły się koty?
- Mieliśmy problem ze szczurami. Wynajęliśmy najlepszego specjalistę, któremu już 3 razy udało się ich pozbyć. Te działania się nie kończą, a koty są tylko po to żeby odstraszać swym zapachem. Taki szczur zastanowi się dwa razy, czy założyć lęgowisko w miejscu, gdzie poczuje zapach kota. Za czasów mojej młodości w blokach często bywały szczury. Ludzie wpuszczali wówczas koty, żeby je odstraszyć. W papugarni były jedynie działaniem wspomagającym.
Dodatkowym atutem ich obecności jest łagodzenie silnych lęków, jakie mogą się pojawić u osób w kontakcie z dużymi ptakami, które zamieszkują wolierę. Pomyślałem, że jak dziecko, które przestraszy się ptaka, spojrzy na kota, którego zna i lubi, to nieco się uspokoi i wróci znowu do papug. Nie będzie miało wtedy żalu, że przybyło do nas z daleka, a nawet nie weszło do środka lub spędziło tam zaledwie parę chwil.
Pojawiły się informacje, że podał Pan pewną „tajemniczą substancję”, po której papugi nie reagowały na bodźce. Co to było i w jakim celu ją Pan zaaplikował?
- To była mieszanka ziół, które miały na celu leczenie papug. Podaję im różne zioła, bo mam doświadczenie i się na tym znam. Chce, żeby te zwierzęta jak najdłużej żyły. To jest w moim interesie.
To, że papugi nie reagowały na bodźce, było efektem ubocznym ziół?
- Były wyciszone ponieważ zioła miały działanie uspokajająco regenerujący To było połączenie dwóch rzeczy, które spowodowały taki efekt. Nie spodziewałem tak głębokiego działania, ale nie było żadnego zagrożenia ich życia. Mam 20-letnie doświadczenie z ziołami, dodatkowo konsultuje to z lekarzem weterynarii. Chcę w ten sposób pomagać papugom. To są moje zwierzęta i mam prawo to robić. Ja się nad nimi nie znęcam, jak to komentują "miłośnicy zwierząt", tylko wspieram ich dobrostan.
W jakim celu trzymał Pan w papugarni króliki?
- Nazwa firmy to „Świat Zwierząt”.
Czyli w planach jest rozszerzanie działalności o inne zwierzęta?
- Oczywiście. Tym razem, zrobimy to jednak w sposób bardziej przemyślany. Króliki były u nas tymczasowo, tylko na sprawdzenie, ale chciałbym mieć tutaj więcej zwierząt. Potem zniknęły ze względu na hejt.
W papugarni odbyła się niedawno kontrola sanepidu. Czy od tego czasu zaszły jakieś zmiany?
- Sanepid mógł kontrolować tylko stanowiska pracy. Inne instytucje natomiast nakazały przeprowadzić zmiany, które są drobiazgami. Było to na przykład dostosowanie szafek itp. Wbrew pozorom jesteśmy uznawani za jedną z najlepszych papugarni w Polsce.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (16)
Dodaj swój komentarz