Olsztynianie przystąpili do sobotniej potyczki z rezerwami ekstraklasowego Śląska bez dwóch podstawowych graczy z formacji obronnej, bowiem Bartosz Waleńcik i Filip Szabaciuk musieli pauzować za nadmiar żółtych kartek. Od pierwszych minut wystąpił natomiast Lukáš Kubáň.
Początek meczu należał do gospodarzy to nie potrafili oni stworzyć sobie żadnej dogodnej okazji do zdobycia bramki. Wprawdzie Jakub Mądrzyk musiał dwukrotnie w pierwszych minutach meczu interweniować, nie były to groźne uderzenia.
Po kwadransie Stomil bardziej przycisnął i dało to efekt w postaci dwóch bramek. Najpierw w 23 minucie Hubert Krawczun posłał piłkę w samo okienko. Pomocnik Stomilu wykorzystał dobre podanie od Karola Żwira, który dostał piłkę od Macieja Spychały. Następnie Shun Shibata w 34 minucie wywarł dużą presję na bramkarzu gospodarzy, Oskar Mielcarz gdy stracił piłkę musiał ratować się faulem. Rzut karny pewnie wykonał Piotr Kurbiel, dla którego było to ósme trafienie w tym sezonie II ligi.
Z racji na warunki pogodowe, druga odsłona spotkania nie była już tak intensywna, głównie ze strony gości. Podopieczni Krzysztofa Wołczka oczywiście chcieli wyrównać, jednak w sobotę olsztyńska obrona była dobrze dysponowana.
Wynik spotkania został ustalony w 87 minucie spotkania. Akcję bramkową rozpoczął Werick Caetano, a następnie Sebastian Szypulski dograł piłkę do Bartosz Florka. Napastnik olsztyńskiego klubu posłał piłkę w kierunku bramki, ta leciała w jej kierunku, ale lot przeciął tak pechowo Mateusz Stawny, że wpakował piłkę do własnej siatki.
Olsztynianie są niepokonani od 14 spotkań w rozgrywkach II ligi. Ostatni raz Stomil przegrał w październiku w Puławach z Wisłą. Od tego momentu podopieczni Szymona Grabowskiego wygrali 9 razy i 5 razy zremisowali. Mecz we Wrocławiu był 12 spotkaniem Jakuba Mądrzyka, w którym zachował czyste konto. To zwycięstwo było także trzecią wygraną z rzędu.
Następne spotkanie olsztynianie rozegrają już w najbliższą sobotę. Przeciwnikiem na własnym obiekcie będzie zajmujący 3. pozycję Znicz Pruszków. Początek meczu o godzinie 15.
kru, em
Śląsk II Wrocław - Stomil Olsztyn 0:3 (0:2)
0:1 - Hubert Krawczun 23'
0:2 - Piotr Kurbiel 35' (k.)
0:3 - Mateusz Stawny 87' (s.)
Śląsk II: Oskar Mielcarz - Kuba Lizakowski (68' Dawid Matuszewski), Patryk Caliński, Mateusz Stawny, Olivier Wypart, Mateusz Młynarczyk, Przemysław Bargiel (77' Robert Pisarczuk), Szymon Krocz, Mateusz Lisowski (85' Krzysztof Kurowski), Jakub Jezierski (46' Michał Szmigiel), Dawid Bałdyga (85' Aleksander Wołczek)
Stomil: Jakub Mądrzyk - Filip Wójcik (77' Mateusz Maćkowiak), Igor Kośmicki, Hubert Sadowski, Lukáš Kubáň, Michał Karlikowski (77' Dawid Kalisz), Karol Żwir (79' Sebastian Szypulski), Maciej Spychała, Shun Shibata, Hubert Krawczun (61' Bartosz Florek), Piotr Kurbiel (80' Werick Caetano)
Żółte kartki: Caliński, Jezierski, Mielcarz (Śląsk II); Karlikowski, Wójcik, Florek, Grabowski (trener) (Stomil)
Sędziował: Artur Aluszyk (Szczecin)
Widzów: 295
* * *
Po spotkaniu nie odbyła się zwyczajowa konferencja prasowa. Przedstawiciele olsztyńskich mediów poprosili, jak zwykle, o pomeczowy komentarz szkoleniowca "biało-niebieskich".
Szymon Grabowski: - Źle weszliśmy w mecz. Pierwsze minuty były zbyt nerwowe i nie tak chcieliśmy rozpocząć to spotkanie. Skoki pressingu chcieliśmy mieć na wyższym poziomie i po odbiorze utrzymać się przy piłce i budować cierpliwie akcje. W pewnym momencie skorygowaliśmy pewne rzeczy i zawodnicy zaczęli realizować to co zakładaliśmy sobie w mikrocyklu. Bramka na 1:0 była zwieńczeniem tego nad czym pracowaliśmy i super zachowania praktycznie każdego z nich dało nam bramkę. Do tego ten skok pressingowy, gdzie odbieramy piłkę i zdobywamy rzut karny. Fajnie skończyliśmy pierwszą połowę. W drugiej pewnymi momentami zbyt mocno cofnęliśmy się, ale też było takie założenie, żebyśmy wykorzystywali sytuacje które się nadarzają. Szkoda, że nie zdobyliśmy bramki po składnej akcji całego zespołu, gdzie Karol Żwir strzelił wysoko nad poprzeczką. Nadal dążyliśmy do zdobywania bramek, cieszy pazerność przy wyniku 2:0 cały czas myślą o tym jak podwyższyć prowadzenie. Nie dawaliśmy się napędzić przeciwnikowi, rywal miał jedną, może dwie akcje, które mogły być bardziej klarowne, ale nasze zachowania były rewelacyjne. I tutaj czapki z głów przed zawodnikami, nie tylko za ten mecz, ale za to jak podchodzą do swoich obowiązków, jak się przygotowali nawet przed tym meczem. Lukáš Kubáň był zdeterminowany żeby pomóc chłopakom, mimo tego, że trzy tygodnie było poza treningiem. Sadek (Hubert Sadowski - red.) był zdeterminowany mimo tego, żę jeszcze dwa dni temu miał gorączkę. Charakter, wola zwycięstwa w każdym z chłopaków jest i dlatego mogę stać przed wami i oceniam ten w większości w superlatywach.
Komentarze (8)
Dodaj swój komentarz