Tomek przekazał informację z której jasno wynika, że wszystko z Nim jest OK - czytamy na stronie projektu kapitana Cichockiego.
Potwierdził, że mimo awarii systemu łączności satelitarnej podjął decyzję kontynuowania rejsu. Powiedział też, że jego komputer prognozuje dotarcie do Przylądka Horn za około miesiąc. Podał swoją pozycję. Piękniejszego i bardziej wzruszającego prezentu na święta nie mogliśmy się nawet spodziewać.
Dziś pierwszy dzień świąt dla rodziny kapitana i dla nas organizatorów będzie szczególnie PIERWSZY - szczęśliwy od ponad miesiąca! - czytamy dalej na stronie projektu.
Przypomnijmy, Kapitan Cichocki jest doświadczonym żeglarzem. Do tej pory przepłynął dwukrotnie w jednym sezonie ocean atlantycki, kilkakrotnie po morzach bałtyckim i śródziemnym. Chce opłynąć ziemię dookoła trasą na wschód, bez zatrzymywania się. Wystartuje z Brestu (Francja), następnie oceanem atlantyckim przedostanie się na półkulę południową i przy Przylądku Dobrej Nadziei wpłynie na Ocean Indyjski. Kolejnym ważnym punktem na trasie kapitana będzie Przylądek Leeuwin. Najbardziej wysunięta na południowy zachód część kontynentu australijskiego. Otworzy się tam przed nim największy i jeden z najniebezpieczniejszych akwenów znanych ludzkości - Ocean Spokojny. Do przylądka Horn kapitan Cichocki dopłynie zapewne po kilku miesiącach, ale po jego pokonaniu będzie to oznaczało, że najgorsze za nim. Tam wróci po wielu miesiącach na Ocean Atlantycki i obierze kurs na port startu - Brest.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz