O całej sprawie poinformowało Radio RMF. Prezydent w połowie grudnia miał złożyć do prokuratury zawiadomienie. Prokuratura bada sprawę z art. 212 Kodeksu Karnego, który mówi - kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Prezydent Grzymowicz zdecydował się na wniesienie zawiadomienia, bo potraktował słowa internauty nie jako obelgę, a jako szerzenie nieprawdy, która zwyczajnie może zaszkodzić Prezydentowi – jako osobie publicznej.
Postępowanie Prezydenta z jednej strony nie dziwi – każdy ma prawo walczyć z pomówieniami, jednak z drugiej strony osoba zajmująca takie stanowisko powinna przywyknąć do tego typu komentarzy, zwłaszcza kiedy podejmuje niepopularne decyzje.
Czy w tym przypadku nie jest to raczej ściganie internauty, by pokazać innym komentującym, bloggerom, czy zrzeszeniom działającym na Facebooku – regularnie krytykującym Grzymowicza – że odtąd każdy, kto przekroczy pewną granicę stanie przed sądem?
Przepis bowiem, którym kieruje się w tej sprawie prokuratura, daje pewnego rodzaju dowolność w karaniu osób, które krytycznie odniosą się do działań Prezydenta.
Prokuratura przesłuchała już podejrzanego o napisanie komentarza mężczyznę. Jeśli sprawa zostanie umorzona, Prezydentowi pozostaje jeszcze powództwo cywilne.
Komentarze (9)
Dodaj swój komentarz