Data dodania: 2007-05-05 22:37
PZU AZS bliżej brązu
Olsztyńscy siatkarze pokonali AZS Częstochowa 3:1 w pierwszym pojedynku o brązowy medal mistrzostw Polski. Jednak by zająć trzecie miejsce na podium, swoich rywali muszą pokonać jeszcze dwukrotnie. Kolejny mecz w sobotę o godz. 17.
W kameralnej atmosferze rozgrywany był piątkowy mecz w Uranii. I nie ma się czemu dziwić, ponieważ olsztyńscy kibice z pewnością liczyli, że w tym momencie ich ulubieńcy będą walczyli o złoto, nie o brąz. W składzie PZU AZS na meczu zabrakło kontuzjowanego Michała Bąkiewicza, który skręcił staw skokowy.
Oba zespoły do spotkania przystąpiły rozluźnione i momentami wydawało się nawet, że za bardzo. Dlatego w Olsztynie można było zobaczyć efektowne akcje przeplatane ze słabymi, stojącymi na niskim poziomie. Zawodnicy PZU AZS zdecydowanie skuteczniejsi byli w bloku, a jeden z nich, w wykonaniu Pawła Zagumnego z Wojciechem Grzybem na Krzysztofie Gierczyńskim, mógłby być ozdobą każdego spotkania. Nie pomogły zmiany trenera Radosława Panasa. Grzyb na spółkę z Sinanem Tanikiem zastopował Gierczyńskiego (23:18), a seta do 20 atakiem po dłoniach gości zakończył Paweł Papke.
W kolejnej partii role na boisku odwróciły się. Przechodzącą nad siatką piłkę, z taką furią zakończył Brook Billings, że olsztynianie mogli się tylko cieszyć, że nie trafiła żadnego z nich (1:4 dla gości). Przewaga AZS Częstochowa utrzymywała się, ale jak mogło być inaczej, kiedy nawet Michał Ruciak słynący w tym sezonie z solidnej zagrywki piłki posyłał wprost w siatkę (4:8). PZU AZS poprawił jednak szwankujące do tej pory przyjęcie, doprowadził do remisu po 18, a po asie tureckiego przyjmującego wyszedł na prowadzenie 19:18. Gdy olsztynianie ponownie musieli odrabiać starty 21:22, gorzkich słów pod adresem swoich kolegów nie szczędził Zagumny. Chwilę później prosty błąd w przyjęciu tego, który powinien odbierać piłki najlepiej - libero Richarda Lambourna - i setbola mieli goście 24:21. Takiej szansy nie zmarnował kapitan AZS Częstochowa Gierczyński, przedzierając się przez potrójny blok Olsztyna (25:21).
Trzeci set rozpoczął się od walki punkt za punkt, jednak to PZU AZS na pierwszą przerwę techniczną schodził, wygrywając 8:6. Rezultat zmieniał się jak w kalejdoskopie, a kluczowym momentem okazał się as Tanika i atak Pawła Papke, którego Piotr Gacek, mimo że wyciągnął się jak struna, to nie zdołał podbić (19:15). I choć Marcin Wika wybronił pierwszą piłkę setową, to zwycięstwo w tej partii świętowali gospodarze 25:21.
Czwarta odsłona okazała się ostatnią. Goście nie potrafili kończyć ważnych akcji, a olsztynianie wielokrotnie stawiali potrójny blok, który dla rywali był ścianą nie do przebicia. Podopieczni Radosława Panasa wprawdzie jeszcze zbliżyli się na jeden punkt (19:18), ale ataki Ruciaka i proste błędy Częstochowy przesądziły losy partii i całego meczu na korzyść PZU AZS (25:21).
W rywalizacji o brązowy medal (do trzech zwycięstw) PZU AZS prowadzi 1:0. Kolejny mecz już w sobotę, również w Uranii. Początek o godz. 17.
PZU AZS Olsztyn 3
AZS Częstochowa 1
Sety: 25:20, 21:25, 25:21, 25:21
Olsztyn: Zagumny, Tanik, Grzyb, Papke, Ruciak, Możdżonek, Lambourne (libero) oraz Lubiejewski, Czarnowski.
Częstochowa: Stelmach, Gierczyński, Eatherton, Billings, Wika, Szczerbaniuk, Gacek (libero) oraz Woicki, Patucha.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz