Data dodania: 2008-10-02 08:51
Referendum odbędzie się 16 listopada
Tego dnia mieszkańcy Olsztyna zdecydują w referendum o przyszłości prezydenta. Dużo jednak zależy od frekwencji. Termin głosowania wyznaczył komisarz wyborczy.
Wszystko będzie wyglądało jak w czasie każdych wyborów samorządowych lub parlamentarnych. Głosy oddawać będziemy w tych samych lokalach wyborczych, co zwykle, a komisje będą otwarte od godz. 6 do 20.
Przed referendum będzie można prowadzić normalną kampanię agitacyjną. - Nie wolno jednak wydawać na nią pieniędzy samorządowych. Nie ma natomiast przeszkód, jeśli pieniądze na tę kampanię będą chciały wykładać prywatne osoby - mówi Walery Piskunowicz, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Olsztynie.
Od wyników referendum będzie zależało, czy podejrzany o przestępstwa seksualne prezydent utrzyma stanowisko.
Żeby głosowanie odniosło jakikolwiek skutek, musi w nim wziąć udział - zgodnie z ordynacją wyborczą - przynajmniej trzy piąte z tych, którzy głosowali w poprzednich wyborach. W przypadku Olsztyna oznacza to, że na referendum musi pójść około 36 tys. wyborców.
Jak do głosowania przygotowują się olsztyńskie ugrupowania polityczne? - Raczej nie przewidujemy chodzenia pod domach, by agitować. Wszystko będzie zależało od środków, a ich nie mamy zbyt dużo i nie stać nas na spektakularną kampanię - mówi Grzegorz Smoliński, przewodniczący klubu PiS w olsztyńskiej radzie miasta. - Ale mamy parę pomysłów na prowadzenie akcji informacyjnej.
Politycy PO obiecują, że dołożą starań, żeby referendum w sprawie odwołania prezydenta Małkowskiego było skuteczne. - Jest jednak za wcześnie, żeby mówić o konkretach - mówi Jan Tandyrak, szef klubu PO w radzie miasta. - Na razie wystąpiliśmy do władz centralnych naszej partii o pieniądze na przeprowadzenie kampanii.
Małkowski, który po prawie siedmiu miesiącach w areszcie wyszedł w piątek na wolność, też będzie mógł prowadzić kampanię referendalną. Mirosław Gornowicz, przewodniczący klubu Ponad Podziałami: - Może i dobrze się stało, że prezydent jest już na wolności. Gdyby dalej był w areszcie, mogłyby się pojawić zarzuty, że Małkowski miał przed referendum zakneblowane usta.
- Uważam, że prezydent będzie walczył o odzyskanie swojej pozycji - mówi Grzegorz Smoliński. - Najważniejsze jednak, żeby ludzie poszli na wybory i skorzystali z danej im przez demokrację możliwości. Jeśli nie będzie frekwencji, to zmarnowane zostaną pieniądze, a Polska się dowie, że mieszkańców Olsztyna nie obchodzi to, co złego się dzieje w ich mieście.
Koszt głosowania to około 250 tys. zł. Jeśli większość uprawnionych opowie się za tym, żeby prezydent stracił stanowisko, premier wyznaczy komisarza, a w ciągu 90 dni od referendum rozpisane zostaną przedterminowe wybory prezydenckie. Jeżeli jednak większość głosujących poprze Małkowskiego, rozwiązana zostanie rada miasta.
Na prezydencie Olsztyna ciążą zarzuty o molestowanie urzędniczek i gwałt na jednej z nich. Małkowski, choć wyszedł z aresztu, ma zakaz sprawowania funkcji.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz