Dziś jest: 24.11.2024
Imieniny: Chryzogona, Emmy, Flory
Data dodania: 2008-08-20 10:02

Aneta

Rektor będzie dzwonił do przyszłych studentów?

Prawie połowa maturzystów, którzy dostali się na medycynę w Olsztynie, nie potwierdziła dotąd chęci studiowania. - W razie potrzeby będziemy do nich dzwonić i proponować im miejsce - zapowiada uczelnia.

reklama
Wydział nauk medycznych na UWM działa od 2007 r. Najpierw kształcenie zaczęło 300 studentów pielęgniarstwa. Uniwersytet skompletował już kadrę, która zajmie się kształceniem przyszłych lekarzy. Na potrzeby prowadzenia kierunku zatrudnionych zostało 12 profesorów i doktorów habilitowanych, 15 doktorów, a także 9 lekarzy. Szkopuł w tym, że nadal nie wiadomo jeszcze, ilu studentów medycyny rozpocznie w październiku naukę w Olsztynie. Władze uczelni wystąpiły do ministra zdrowia o przyznanie 80 miejsc na kierunku lekarskim. Ministerstwo pod koniec czerwca zgodziło się na to, a już po pierwszym dniu internetowej rekrutacji wydawało się, że walka o miejsce na medycynie będzie zacięta. Największe tłumy maturzystów oblegały właśnie medycynę. A sukces nowej oferty uczelni wydawał się pewny, gdy zakończył się pierwszy tegoroczny nabór. O jedno miejsce starało się aż 13 kandydatów. Listy przyjętych na studia ogłoszone zostały 21 lipca. Jak zapewniały władze uczelni, poziom był bardzo wysoki, bo, żeby dostać się na medycynę, trzeba było zdobyć co najmniej 714 na 800 możliwych punktów. - Do 4 sierpnia trzeba było potwierdzić zamiar rozpoczęcia nauki na tym kierunku. Ale zrobiło to tylko 5 osób - przyznaje prof. Józef Górniewicz, rektor elekt UWM. - Nie obawialiśmy się jednak braku studentów, bo od wcześniejszej decyzji komisji rekrutacyjnej odwołało się aż 350 osób, które nie dostały się na ten kierunek. Po rozpatrzeniu ich podań przyjęliśmy w sumie 82 studentów. Niestety, nawet maturzyści, którzy z tzw. odwołania dostali się na olsztyńską medycynę, nie bardzo spieszą się z potwierdzeniem chęci rozpoczęcia nauki. Do tej pory zrobiło do zaledwie 37 osób. Profesor Górniewicz uważa jednak, że nie ma powodów do obaw, że uczelnia będzie musiała otworzyć drugi nabór na kierunek lekarski. - Mamy w zapasie jeszcze wielu kandydatów z odwołań - tłumaczy. - Jeśli zajdzie taka potrzeba, to będziemy do nich dzwonić i proponować im miejsce na medycynie. Dlaczego uczelnia ma taki problem z uzupełnieniem wolnych miejsc? - Wszystkie uczelnie medyczne w kraju mają ten sam problem - twierdzi rektor. - Zdarzały się osoby, które składały papiery na 11 uczelni. Nie tylko my obniżamy teraz próg przyjęć dla tych, którzy starają się dostać na studia z odwołania. Tymczasem przygotowania idą pełną parą. Od kilku miesięcy w budynkach Szpitala Wojskowego trwają remonty. Uniwersytet już wcześniej porozumiał się z szefami lecznicy, że właśnie tam będzie kampus dla tworzącego się wydziału medycznego. Uczelnia uporała się już z oddaniem do użytku kliniki neurochirurgii. Oddział zajął pomieszczenia zajmowane przedtem przez ortopedię. Podpatrując lekarzy, studenci medycyny będą uczyli się tu wykonywania poważnych zabiegów, np. operacyjnego leczenia padaczki. Wydział już wkrótce ma się wzbogacić o zakład anatomii, który także powstaje w budynku dawnego Szpitala Wojskowego. - Na adaptacje pomieszczeń i wyposażenie laboratoriów wydamy z własnego budżetu ok. 8 mln zł - mówi prof. Józef Górniewicz. - Prace mają zakończyć się pod koniec września.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl