Przy siarczystych mrozach osoby bezdomne narażone są na śmierć z wychłodzenia. W Olsztynie wciąż nie brakuje tych, którzy z własnej woli wybierają koczowisko zamiast schroniska dla osób bezdomnych przy ul. Towarowej.
Policjanci, strażnicy miejscy i pracownicy MOPS-u znają te miejsca i regularnie je kontrolują - sprawdzając, czy bezdomni nie potrzebują pomocy. Tylko ostatniej doby mundurowi przetransportowali do schroniska dwóch bezdomnych, którym groziło wychłodzenie organizmu.
Wczoraj około godziny 20.00 oficer dyżurny olsztyńskiej policji otrzymał zgłoszenie od mężczyzny, który poinformował, że potrzebuje pomocy. Ze zgłoszenia wynikało, że mężczyzna czeka na przystanku autobusowym w Dywitach. Na miejsce natychmiast skierowano patrol. 36-letni zgłaszający oświadczył interweniującym funkcjonariuszom, że jest mu zimno, nie ma gdzie się podziać i potrzebuje pomocy. Policjanci zawieźli mężczyznę do schroniska dla bezdomnych.
Około godziny 0.30 patrolujący ulice miasta olsztyńscy policjanci zauważyli mężczyznę, idącego ulicą Żołnierską. Z uwagi na późną godzinę i bardzo niską temperaturę powietrza funkcjonariusze podjęli interwencję wobec mężczyzny. Okazało się, że 69-latek jest bezdomny i nie ma gdzie się podziać. Tłumaczył policjantom, że potrzebuje pomocy. Mężczyzna trafił do schroniska dla bezdomnych.
Policjanci apelują – reagujmy, kiedy widzimy osobę bezdomną i potrzebującą pomocy, również tę pod wpływem alkoholu. Takie osoby szczególnie narażone są na śmierć z wychłodzenia.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz