Powracający problem mieszkańców
Temat kłębiących się kontrowersji wokół spółdzielni mieszkaniowej (SM) „Pojezierze” kilkukrotnie pojawiał się na łamach naszego portalu.
Blisko trzy lata temu społecznicy oskarżali obecnego prezesa, Wiesława Barańskiego, o nadużycia, związane z bogaceniem się na majątku mieszkańców, m.in. poprzez wykupienie parteru nowo wybudowanego bloku przy ul. Żołnierskiej w zaniżonej cenie. Śledztwo prokuratury zostało jednak umorzone.
Wzrost opłat nieadekwatny do podjętych działań?
Tym razem sprawa dotyczy podwyżek opłat, z naciskiem na wzrost składek na fundusz remontowy, mimo niepodejmowania w danej materii żadnych działań, jak wskazała Czytelniczka, od niemal dekady.
- Od kilku lat systematycznie podnoszone są nam opłaty za mieszkanie. W obecnym roku trzykrotnie fundusz remontowy, gdzie ostatni remont mieliśmy 10 lat temu. Każdy mieszkaniec płaci ponad 100 zł miesięcznie. Po naszej interwencji spółdzielnia w kwietniu wymieniła...po 20 latach… kwiatki, korzystając z funduszu – czytamy w nadesłanej wiadomości.
Obfite podlewanie mimo deszczu
W ostatnim czasie kobieta zauważyła, że pod blok przy ul. Dworcowej podjechał traktorem jeden z pracowników „Pojezierza” z ogromnym zbiornikiem z wodą (o pojemności 1000 l) w celu podlania posadzonych roślin. W działaniu nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tego dnia padał deszcz…
Jak wynika z naszych informacji, pracownik dostał przykaz wylania w okolicy aż 13 pokaźnych rozmiarów zbiorników. Kobieta postanowiła wyjaśnić sprawę z przedstawicielami administracji spółdzielni, natomiast, jak napisała, w odpowiedzi usłyszała, że kwiaty są podlewane, ponieważ być może deszcz przestanie padać.
- Uważam, że to jest marnowanie nie tylko wody, ale i naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Od jakiegoś czasu w mediach słyszę o konieczności oszczędzania wody, jak widać, do zarządu ta informacja nie dotarła. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że spółdzielnia, aby uzasadnić wrześniową podwyżkę opłaty remontowej, mnoży koszty, bo przecież nie przeprowadza żadnych remontów – tłumaczy autorka wiadomości.
Mieszkanka poinformowała również, że w sprawie przyczyn podwyżek skontaktowała się z prezesem spółdzielni Wiesławem Barańskim, aczkolwiek nie uzyskała satysfakcjonującej odpowiedzi, oprócz stwierdzenia, że „jeśli koszty w mieszkaniu własnościowym komuś nie odpowiadają, to można się wyprowadzić”.
„Maszynka do nabijania kasy”
Wpis Czytelniczki opublikowaliśmy na facebookowym profilu portalu Olsztyn.com.pl. Wśród internautów rozgorzała dyskusja. Post zgromadził blisko 100 komentarzy. Niektórzy sugerowali potrzebę interwencji prezydenta Olsztyna Roberta Szewczyka, inni przekonywali, że zmiany mogą zajść, jeśli lokatorzy zaczną uczęszczać w zebraniach wspólnoty, a pozostali uznali problem za powszechny w skali ogólnopolskiej. Pojawiły się także komentarze dotyczące horrendalnych wynagrodzeń prezesa Barańskiego i jego podwładnych.
- Problem ze spółdzielniami jest prawie wszędzie, traktują je jak maszynkę do nabijania kasy przy praktycznie zerowym nakładzie pracy. Osobiście uważam, by ustawą nakazać likwidację spółdzielni i oddanie ich w ręce mieszkańców.
- Też mając mieszkania przy ul. Dworcowej zalewała mnie krew na podwyżki i kradzież naszych pieniędzy na ogrzewaniu – oszustwo, na wodzie – oszustwo. W końcu sprzedałam, zostawiając to za sobą. To straszne, co się tam dzieje w administracji.
- To czemu nie chodzicie na zebrania? 99 procent z was nie wie, co się dzieje w spółdzielni, a oni robią, co chcą, bo mogą! Bo nikt im nie patrzy na ręce, nikt się nie miesza. Wy za to płacicie i oni mają być waszym zarządem, tylko że tego nie pilnujecie, więc macie, jak macie.
- Fundusz potrzebny, by pan prezes i jego zastępcy zarabiali po 30 tys. lub więcej…
- Panie prezydencie, proszę zainteresować szefa w Warszawie zmianą ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych.
- To jest złodziejstwo, trzeba to ukręcić i zatrzymać bogacenia na naszej krwawicy.
- Komedia Barei, w deszcz podlewać, to tylko w Polsce takie myślenie
– pisali internauci.
Reakcja spółdzielni
Redakcja portalu Olsztyn.com.pl poprosiła Wiesława Barańskiego o odniesienie do sprawy. W odpowiedzi na zadane pytania otrzymaliśmy pismo od członkini zarządu „Pojezierza” Wiesławy Tańskiej, która kategorycznie zaprzeczyła informacji, jakoby podwyżki na fundusz remontowy miały być przeprowadzane w tym roku trzykrotnie, a także wymieniła szereg prac, podjętych dla budynku przy ul. Dworcowej i wyjaśniła przyczynę podlewania roślin przez pracownika SM.
- Nieprawdą jest, jakoby stawka na fundusz remontowy została w bieżącym roku zwiększona trzykrotnie. Pozostaje na stałym poziomie od 2002 r. (1,50 zł/m2). Na przestrzeni ostatnich lat dla budynku przeprowadzono następujące prace remontowe: wymiana pionów wodno-kanalizacyjnych, malowanie wejść do budynku, mycie elewacji, remont schodów terenowych, śmietnika i zatoki postojowej. Na posadzkach klatek schodowych oraz piwnic zostały ułożone płytki gresowe. W kwestii podlewania roślin informujemy, że w rejonie budynku wykonano nowe nasadzenia, które w okresie adaptacji i wzrostu wymagają szczególnej troski i wzmożonej pielęgnacji. Krótkotrwały deszcz (nawet ulewny) w okresie letnich upałów nie zapewnia zieleni odpowiedniej ilości wody, stąd potrzeba dodatkowego podlewania
– czytamy w nadesłanym dokumencie.
Wola walki Czytelniczki
Autorka skierowanej do naszej redakcji wiadomości jest zdeterminowana w działaniach, mających na celu wymianę prezesa.
- Wszelkie nieprawidłowości oraz wysokie koszty utrzymania zgłaszajcie, sąsiedzi, do mnie, na adres [email protected]. Czas zrobić z tym porządek i wymienić prezesa! - podsumowała.
Czytaj również:
Komentarze (73)
Dodaj swój komentarz