Data dodania: 2007-10-29 17:22
Stare Miasto, czyli szalet
Radni apelują, aby zadbać o poprawę wizerunku olsztyńskiej Starówki. - Po wieczornych dyskotekach młodzież traktuje tutejsze uliczki jak ubikacje - mówią zniesmaczeni. Zdaniem imprezowiczów jest tak, bo właściciele wielu klubów pobierają opłaty za korzystanie z toalet.
- To bardzo śmierdząca sprawa, mamy do czynienia z systematycznym zamienianiem Starego Miasta w toaletę publiczną - mówi radny Jan Tandyrak, właściciel Karczmy Jana. - Z moich obserwacji wynika, że w weekendy poczucie wstydu nie obowiązuje. Wieczorami roi się od ludzi załatwiających swoje potrzeby na ulicach. Spotkałem niedawno kilka dziewcząt i widząc, że chcą się załatwiać na chodniku, zaproponowałem, że otworzę im ubikację w moim lokalu.
Tandyrak złożył w ubiegłym tygodniu interpelację na ten temat podczas sesji rady miasta. - To wina dużych dyskotek, w których trzeba płacić za toalety, a na dodatek jest tam ich zbyt mało. Najgorzej jest na zapleczu Domu Rzemiosła, gdzie brakuje monitoringu. Trzeba się tym wreszcie poważnie zająć - apelował Tandyrak.
Popierał go radny Konrad Lenkiewicz, szef kina Awangarda: - Niestety, ale cierpi na tym wizerunek Starego Miasta.
- Młodzi ludzie często zapominają o tym, żeby zostawić sobie drobne na toaletę - opowiada nam jedna z bywalczyń nocnych klubów. - Inni wolą oszczędzić na jeszcze jedno piwo. Pamiętam, że kiedy bawiłam się w Impulsie, musiałam pożyczyć koleżance pięćdziesiąt groszy na toaletę. Moim zdaniem klienci nie powinni płacić za korzystanie z ubikacji.
Łukasz Łukaszewski, przewodniczący komisji gospodarki komunalnej: - Zajmowaliśmy się tym problemem już wcześniej. Pytałem m.in. rzecznika praw konsumenta, czy można pobierać opłatę za toalety od własnych klientów. Okazało się, że przepisy mówią tylko o tym, że właściciele muszą zapewnić WC, ale nie regulują kwestii cen.
W bardzo lubianym, szczególnie przez studentów, pubie Sowie są tylko dwie toalety. - Kolejki są tak duże, że po prostu idę sikać pod mury zamku i tak samo robi większość klientów tej dyskoteki - opowiada z kolei Marta.
Straż miejska również dostaje zgłoszenia od mieszkańców Starego Miasta, którzy skarżą się na "imprezowiczów". - W tym rejonie zanotowaliśmy w tym roku około trzystu interwencji - mówi Jarosław Lipiński, zastępca komendanta straży miejskiej. - Dotyczą one spożywania alkoholu w miejscach publicznych, ale także śmiecenia i zanieczyszczania miasta. Do straży napływają nawet zdjęcia dokumentujące "pozostałości" weekendowych zabaw.
Strażnicy jednak są sceptyczni, aby walczyć z tym za pomocą mandatów. - Można oczywiście ustawić więcej kamer i czyhać z patrolami za każdym rogiem, ale uważam, że zamiast zwalczać skutki, należy rozwiązać przyczyny takiego stanu rzeczy - dodaje Lipiński.
Czy zatem jest w ogóle jakaś nadzieja na rozwiązanie tego śmierdzącego problemu?
Zapytaliśmy właściciela Baszty, w której za toaletę klienci też płacą pięćdziesiąt groszy: - Największą winę ponoszą sklepy sprzedające alkohol - mówi Jacek Rodak. - Jeśli jednak miasto ma tracić na wizerunku, to rzeczywiście warto zastanowić się nad rezygnacją z płatnych ubikacji dla klientów. Sądzę, że należy zorganizować spotkanie, w którym wezmą udział właściciele okolicznych lokali. Gotowy jestem rozważyć rezygnację z opłat na przykład w weekendy.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz