Dziś jest: 24.11.2024
Imieniny: Chryzogona, Emmy, Flory
Data dodania: 2008-05-26 09:12

Aneta

„Terroryści” z Pieczewa

Atrapy ładunków wybuchowych pod autami na Pieczewie postawiły na nogi policję, pirotechników i straż pożarną. Po kilku godzinach okazało się, że rzekome bomby podłożyło dwóch nastolatków.

reklama
O tajemniczym pakunku pod autem na ul. Turowskiego poinformował w sobotę rano policję właściciel opla corsy. Samochód stał na osiedlowym parkingu w odległości 20 m od bloku. Pod nadwoziem miał wepchniętą kartonową paczkę z napisem "C4". To nazwa silnego materiału wybuchowego, używanego m.in. przez armię amerykańską. "Bombę" oklejono taśmą; wystawał z niej kabelek. Podobna paczka znajdowała się pod zaparkowanym kilka metrów dalej volkswagenem touran. Właściciel corsy zadzwonił na policję. Przyjechali pirotechnicy i straż pożarna. Taśmą zabezpieczono teren wokół parkingu. Policja nakazała mieszkańcom pobliskich bloków pozostać w domach. Przez ponad dwie godziny zablokowane były fragmenty ul. Turowskiego i ul. Wilczyńskiego. Do pętli autobusowej nie dojeżdżały także autobusy miejskie nr 20, 30 i prywatne linie Okejki nr 60, 61. Policjant, ubrany w kombinezon, chwytakiem wydobył paczki i przeniósł do "beczki", czyli pojemnika do przewożenia podejrzanych ładunków. Kiedy pirotechnicy próbowali zdetonować paczki na poligonie, okazało się, że są to amatorskie atrapy z kabelkami i zegarkiem w środku. Policjanci dzięki prowadzonej równolegle pracy operacyjnej zatrzymali sprawców fałszywego alarmu. Okazali się nimi 17- i 18-letni mieszkańcy Pieczewa. - Pytani o powody wywołania fałszywego alarmu, powiedzieli, że bawili się w terrorystów i złodziei, a auta, pod które podłożyli ładunki, były przypadkowe - wyjaśniła Izabela Niedźwiedzka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Mieszkańcy twierdzili, że dzień wcześniej widzieli przebraną za terrorystów młodzież. - Mogli zrobić to w zemście za to, że ktoś skarżył się na głośną zabawę - mówił starszy mężczyzna. "Żartownisie" staną teraz przed sądem grodzkim, który może im zasądzić zwrot kosztów akcji pirotechników, policjantów i strażaków. Według policjantów taka akcja może kosztować od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych. - To także przestroga dla rodziców, aby interesowali się tym, co robią ich dzieci. W wypadku nieletnich to rodzice muszą się liczyć z tym, że sąd obciąży ich kosztami akcji - mówi Niedźwiedzka.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl