Funkcjonariusze ustalili, że dozorca pobliskiego gospodarstwa zauważył ogień i pobiegł sprawdzić, co się stało. Kiedy zobaczył, że przy palącym się samochodzie leży mężczyzna, odciągnął go od auta i powiadomił o wszystkim policjantów.
Okazało się, że w samochodzie był również pasażer, którego niestety nie udało się uratować. Mężczyzna spłonął. Na miejscu wypadku przez kilka godzin wraz z policjantami i prokuratorem pracował biegły z zakresu wypadków drogowych.
Wstępnie ustalono, że 24-letni kierowca, na prostym odcinku drogi prawą stroną samochodu uderzył w przydrożne drzewo, przez co stracił panowanie nad mazdą, a następnie po przejechaniu kilkudziesięciu metrów, zjechał do rowu i uderzył w kolejne drzewo. Samochód uległ całkowitemu spaleniu. 24-letni kierowca z poważnymi obrażeniami ciała trafił do szpitala w Olsztynie. Tam pobrano mu krew do badań, by ustalić, czy nie znajdował się pod działaniem alkoholu. Ciało pasażera zabezpieczono w morąskim prosektorium.
Teraz trwa szczegółowe ustalanie wszystkich przyczyn i okoliczności tego wypadku.
To kolejny już tego typu wypadek. W listopadzie do podobnego, równie tragicznego w skutkach wypadku doszło na drodze Bartoszyce–Janowiec. Kierowca Subaru stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na pobocze, a następnie uderzył w przydrożne drzewo. Auto stanęło w płomieniach. Strażacy w jego wnętrzu znaleźli zwęglone ciała dwóch osób.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz