Głosowało ponad 300 pracowników. Zdecydowana większość, bo 97 proc., opowiedziała się za przeprowadzeniem strajku. Miałoby do niego dojść w najbliższy poniedziałek - mówi Stanisław Kowalczyk, przewodniczący związku zawodowego kierowców. To jednak, czy dojdzie do przerwania pracy, okaże się w piątek. Wtedy zbiera się komitet strajkowy. I on ostatecznie zdecyduje o przeprowadzeniu protestu. - Na chwilę obecną jesteśmy pewni, że do niego dojdzie - przestrzega Kowalczyk. Związkowcy z MPK żądają przyjęcia przez radnych podwyżek cen biletów proponowanych przez zarząd spółki. Te mają pójść w górę z obecnych 2,10 do 2,40 zł. Kolejny postulat to zwrócenie firmie 1,5 mln zł dotacji z budżetu miasta. Pieniądze te zostały zabrane na początku roku. - Zależy nam przede wszystkim na płynności finansowej spółki, która teraz jest zagrożona - mówi Kowalczyk. - Wzrost naszych płac jest logiczną konsekwencją tej troski. Postulaty związkowców mają być spełnione na środowej sesji rady miasta. Wczoraj natomiast radni z komisji finansów pozytywnie zaopiniowali propozycję przekazania MPK 1,5 mln zł. - Przy naszej woli spełnienia stawianych postulatów dążenie do konfrontacji to nieodpowiedzialność ze strony związkowców. Radzę, by zawiesili akcję, bo nie ręczę za to, co stanie się na środowej sesji - ostrzega Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący rady miasta.