Data dodania: 2008-07-24 11:19
W trosce o wygląd miasta
Zakład Targowisk Miejskich próbuje porządkować drobny handel. Od sierpnia sprzedawcy, którzy zamierzają handlować dłużej niż miesiąc, powinni za 700 zł kupić nowe stoisko. Niektórzy już twierdzą, że to za
Obskurne stoiska szpecą od lat reprezentacyjne miejsca Olsztyna. Do tej pory prowizoryczne namioty stoją przy ul. Partyzantów, gdzie przechodnie mogą kupić m.in. majtki, skarpety i bluzki. Na wojnę ze szpecącym miasto drobnym handlem idzie zakład targowisk. Wczoraj jego szefowie dostali zielone światło od władz Olsztyna. - Zaczną obowiązywać ujednolicone wzory stoisk, które zostały już zaakceptowane przez wiceprezydenta Tomasza Głażewskiego - mówi Agnieszka Cybulska, dyrektor ZTM. - Ustaliliśmy z zarządem dróg, że zunifikowany wzór będzie obowiązywał przy prowadzeniu handlu dłuższym niż miesiąc.
Szefowa targowisk zapewnia też, że kupcy, którzy chcieliby zaoszczędzić na nowym straganie i podpiszą umowę np. na trzy tygodnie, nie będą mogli tego powtórzyć. - W umowie zastrzeżemy, że jeżeli ktoś zrobi to po raz drugi w tym samym miejscu, to straci dotychczasową lokalizację - mówi Cybulska.
Zakład ma wykaz firm produkujących stoiska, których będzie wymagał. - Nie muszą być one całkowicie identyczne. Wystarczy, jeśli spełnią podstawowe parametry: wysokość, szerokość i będą składane - dodaje dyrektorka.
Nowe zasady prowadzenia handlu mają zacząć obowiązywać już w sierpniu.
O poprawę wyglądu swoich stoisk chcą zadbać kupcy z targowiska przy ul. Kolejowej. W zamian za udostępnienie im nowego miejsca - placu od strony ul. Sienkiewicza - zadeklarowali, że zakupią stoiska proponowane przez ZTM. - Stać nas jednorazowo wydać kilkaset złotych, choć nie zarabiamy kroci - mówi Zbigniew Kowalewski, handlujący warzywami i owocami. - A przy okazji poprawi się estetyka targowiska, bo coraz więcej naszych klientów zwraca na to uwagę.
Nie wszyscy jednak drobni handlowcy podchodzą tak entuzjastycznie do nowych kramów. - Prowadzę stoisko sezonowe, przez dwa, co najwyżej trzy miesiące - mówi sprzedawczyni jednego ze staromiejskich straganów. - Kupowanie namiotu za 700 zł jest dla mnie kompletnie nieopłacalne. Będą próbowała jakoś obejść nowe przepisy.
Przygrywką do robienia porządku z drobnym handlem ulicznym była sprawa staromiejskich kwiaciarek. Parasole, pod którymi trzymają kwiaty, były brudne, wyblakłe i prowizorycznie posklejane, każdy z logo innej firmy. Na dodatek dostawiane parasole zajmowały coraz więcej miejsca na staromiejskim deptaku. Udało się, bo w końcu kwiaciarki ustawiły parasole w jednolitych jasnych kolorach. - Zagroziłam, że wystąpię do zarządu dróg o cofnięcie pozwolenia na zajmowanie pasa drogi - wspomina Cybulska.
Niewykluczone jednak, że problemy się powtórzą. W środę wśród jednolitych parasoli poustawiały swoje stare, żółte stojaki. Po południu pojawiły się kolejne, znacznie większe, zielone. A na dodatek wykraczające poza ustaloną linię. - Osobiście sprawdzę, czy kwiaciarki respektują porozumienie - zapewniła nas szefowa miejskich targowisk.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz