Względem ostatniego, wygranego spotkania z rezerwami Lecha, olsztyński szkoleniowiec dokonał jednej zmiany w wyjściowym zestawieniu: Wericka Caetano zastąpił Hubert Krawczun.
Kiedy jeszcze nie wszyscy kibice zdążyli wygodnie usiąść, Stomil przegrywał jedną bramką. Akcję prawą stroną wykończył idealnie Adrian Paluchowski i tym samym goście wyszli na prowadzenie.
Ku wielkiemu zdziwieniu licznie zgromadzonej publiczności (2672 widzów), pięć minut później było już 0:2. Tym razem błąd przy wybiciu piłki popełnił niezawodny przez wiele, wiele spotkań Jakub Mądrzyk, do piłki dopadł Dominik Banach i nie dał najmniejszych szans na obronę.
Stomil był w szoku. W 19 minucie olsztyńska defensywa próbowała założyć pułapkę ofsajdową. Wprawdzie "na spalonym" był Skałecki, ale na dobrej pozycji znalazł się Adrian Paluchowski, który oddał strzał i pokonał Mądrzyka.
Już do końca pierwszej połowy olsztynianie nie mieli pomysłu na dobrze grającą tego dnia zespół gości.
W przerwie trener Grabowski dokonał dwóch zmian. W szatni zostali Maciej Spychała i Michał Karlikowski, w ich miejsce weszli Marcin Stromecki i Mateusz Maćkowiak.
Wprawdzie w drugiej części meczu Stomil grał odważniej to nadal nie miał żadnych argumentów by zagrozić bramce strzeżonej przez Piotra Zielińskiego. Widząc to, olsztyński szkoleniowiec dokonał kolejnych zmian: za Huberta Krawczuna i Piotra Kurbiela weszli Werick Caetano i Sebastian Szypulski, a w okolicach 73 minuty za obrońcę Huberta Sadowskiego wpuścił napastnika Bartosza Florka.
Stomil atakował, ale... bił głową w mur. Wprawdzie Filip Wójcik trafił w słupek to wynik do końca już się nie zmienił.
Następne spotkanie "biało-niebiescy" rozegrają w kolejną niedzielę (godz. 12:30) w Krakowie. Przeciwnikiem będzie miejscowy Hutnik.
W momencie pisania tekstu olsztynianie zajmują 3. pozycję w tabeli II ligi.
Stomil Olsztyn - Wisła Puławy 0:3 (0:3)
0:1 - Adrian Paluchowski 2'
0:2 - Dominik Banach 7'
0:3 - Adrian Paluchowski 18'
Stomil: Jakub Mądrzyk - Filip Wójcik, Igor Kośmicki, Hubert Sadowski (73' Bartosz Florek), Bartosz Waleńcik, Michał Karlikowski (46' Mateusz Maćkowiak), Hubert Krawczun (62' Sebastian Szypulski), Maciej Spychała (46' Marcin Stromecki), Shun Shibata, Karol Żwir, Piotr Kurbiel (62' Werick Caetano)
Wisła: Piotr Zieliński - Dominik Cheba, Wojciech Błyszko, Łukasz Wiech, Jakub Czajkowski, Dominik Banach (82' Oskar Przywara), Przemysław Skałecki (72' Damian Kołtański), Maciej Kona, Marcin Ryszka (90' Robert Majewski), Mateusz Klichowicz (72' Kamil Kargulewicz), Adrian Paluchowski (90' Jakub Wlaźlik)
Żółte kartki: Krawczun, Sadowski (Stomil); Skałecki, Wiech, Ryszka (Wisła)
Czerwona kartka: Lech (Stomil)
Sędziował: Radosław Trochimiuk (Ciechanów)
Widzów: 2672
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Mariusz Pawlak, trener Wisły: - Przyjeżdżając do Olsztyna zdawaliśmy sobie sprawę, że zrobimy wszystko, żeby to spotkanie wygrać. Bo była to ostatnia szansa na odrobienie punktów, które zgubiliśmy tydzień temu. Chwalę swój zespół po tym meczu. Taka jest piłka. Wygraliśmy zasłużenie. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu bardzo dobra, wykonaliśmy w pełni plan, który wdrażaliśmy w tygodniu. Zarządzaliśmy tą połową. Wychodziliśmy do wysokiego pressingu, wykonaliśmy dużo tych skoków pressingowych, z tego padła druga bramka. Widzieliśmy dużo plusów Stomilu, bo jego ostatnia porażka, nie będę przypominał, wszyscy wiemy gdzie była. Dlatego z dużym szacunkiem dla przeciwnika, dla pracy trenera, którą wykonuje, ale pewni siebie i pokazaliśmy, że weszliśmy w mecz jakbyśmy grali u siebie. Zmieniliśmy sposób grania w drugiej połowie. Masz 3:0, a prawie wszyscy byli do dyspozycji, chociaż były jakieś niedyspozycje żołądkowe. Te punkty bardzo nam się przydały. W drugiej połowie graliśmy nisko, nawet bardzo nisko, bo Stomil gra na przestrzeniach, na dobrych wbiegnięciach dziesiątek i to moi zawodnicy blokowali. Dużo dośrodkowań, ale tam trzeba było wygrywać pozycje i wygrywać górne piłki. Zrobili to dzisiaj środkowi obrońcy, ale nie tylko, bo i boczni też. Spisali się na medal i dopisujemy bardzo ważne punkty, jeśli chodzi o tabelę. Moi zawodnicy dotrzymali słowa, to co mówili mi rano i też muszę, to co obiecywałem, dotrzymać.
Szymon Grabowski, trener Stomilu: - Tradycyjnie podsumować mecz w kilku zdaniach, które nie będą wesołe, bo też taki mecz zagraliśmy. Przede wszystkim powinniśmy przeprosić kibiców za to, jak zaprezentowaliśmy się dzisiaj i podziękować im za to, że w świetny sposób dopingowali nas do końca. Wisła Puławy zrobiła to, czego momentami nie potrafili zrobić przeciwnicy, z którymi ostatnio się mierzyliśmy, czyli otworzyć sobie wynik spotkania w pierwszej akcji. Wisła to zrobiła w pierwszej, w drugiej i trzeciej i po 20 minutach było po meczu. Bardzo się przyczyniliśmy do tego, że Wisła zdobywała bramki, bo teraz tak analizując na chłodno, nasze działania zupełnie nie przypominały tych działań, które ćwiczyliśmy. Nasze indywidualne działania nie przypominały tych, do których się przyzwyczailiśmy i stąd z minuty na minutę przewaga przeciwnika rosła i po 20 minutach przegrywaliśmy 3:0. Chcieliśmy wrócić do tego meczu poprzez zdobycie bramki i na pewno szkoda, że w pierwszej połowie się nam to nie udało, bo można było bardziej się o to postarać. Wtedy ten mecz jeszcze mógłby się otworzyć, bo nawet w przerwie chcieliśmy dać sobie szansę tego, by móc spróbować wrócić do tego meczu, jednak to się nie udało i zerowym dorobkiem kończymy to spotkanie. Myślę, że tak to trzeba zamknąć, zdać sobie sprawę, że przed nami jeszcze trochę grania jest i punktów do zdobycia i będziemy robić wszystko, żeby jak w tamtej rundzie po Wiśle Puławy rozpoczęła się nasza wspaniała seria, tak teraz również, po Wiśle Puławy będziemy dążyć do tego, żeby wygrywać kolejne mecze i w tych ostatnich spotkaniach, jakie nam zostały, księgować trzy punkty.
Komentarze (20)
Dodaj swój komentarz