Data dodania: 2007-09-26 22:46
Ze zwierzakiem nie do taksówki
Rada miasta uchwaliła, że taksówkarze mogą odmówić przewiezienia psa lub worka cementu. - Szkoda tylko, że nie zajęła się emerytami i rencistami, którzy dorabiając, psują rynek i zaniżają ceny - komentują w korporacjach.
Radni zmienili przepisy na wniosek lokalnego środowiska przewoźników i zespołu konsultacyjnego ds. taxi przy prezydencie miasta. Środowisku taksówkarzy zależało przede wszystkim, aby klient mógł odróżnić pojazd z korporacji od tzw. prywaciarza. Po decyzji rady na kogucie można umieścić tylko pełny numer telefonu, a nie wykorzystywać np. jego cztery ostatnie cyfry. - Chcemy uniknąć sytuacji, w której taksówki podszywają się pod korporacje - wyjaśnia Sławomir Kałwianiec, przewodniczący regionalnego związku zawodowego taksówkarzy. - Teraz w Olsztynie dochodzi do pomyłek i bywa, że pasażerowie dopiero w samochodzie orientują się, że to "prywaciarz", a nie radiotaxi.
W to, że nowe przepisy uzdrowią sytuację, wątpi prywatny taksówkarz pan Jan, który jeździ 17-letnim audi. - Owszem, mam na dachu tylko cztery cyfry, ale to nie radio, tylko teletaxi. Nie mam zamiaru zmieniać koguta, bo to przecież nazwa mojej firmy - wyjaśnia.
Jednak czy nie czuje, że w ten sposób oszukuje klientów? - Owszem, jest to dla nich niekorzystne, jednak skoro to przyciąga pasażerów, to nie zamierzam rezygnować z takiego sposobu. Klient szuka karty rabatowej i narzeka, że akurat z moim numerem nie ma - śmieje się taksówkarz.
Kolejną nowością jest sprecyzowanie, czym jest bagaż podręczny. - Zdarzało się, że ktoś zamawia taksówkę, żeby przewieźć nią worek cementu - mówi Kałwianiec. - Teraz będzie można za to brać dodatkową opłatę. Do bagażu podręcznego zalicza się walizki, plecaki, worki turystyczne oraz składane wózki inwalidzkie.
Dodatkowo kierowca będzie mógł odmówić przewozu pasażera, który chce podróżować ze zwierzęciem. - Zamawiający taksówkę często nie zdają sobie sprawy z tego, jak uciążliwa jest dla taksówkarzy sierść pozostawiona na siedzeniu - dodaje związkowiec.
Zdaniem olsztyńskich taksówkarzy największym problemem przewoźników nie są psy czy bagaże. - Z tym sobie radzimy. Mamy plagę emerytów i rencistów, którzy dorabiając na taksówce, psują rynek i zaniżają ceny - mówi pan Wiesław. - Stawki za przewóz powinny być jednakowe dla wszystkich.
W Olsztynie wejście do taksówki kosztuje od 5 do 7 zł, a stawka za kilometr 1,6 - 3,50 zł. - Wprowadzenie stałych stawek jest niezgodne z przepisami. Uważam, że należy wspierać wolny rynek - mówi Kałwianiec.
Pan Wiesław twierdzi, że jest w stanie wyciągnąć "na rękę" zaledwie 1 000 zł miesięcznie. - Przepisy wprowadzone przez ratusz nic nie zmienią. Właśnie w korporacjach za minimalne stawki jeżdżą renciści. Oni i tak zarabiają dużo więcej od nas, bo nie płacą składek ubezpieczeniowych - narzeka kierowca.
Sławomir Kałwianiec przyznaje, że to trudny temat. - Ludzie po 70. roku życia oraz inwalidzi jeżdżą jako taksówkarze - przyznaje. - Jednak nie ma sposobu, by im tego zabronić.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz